Byliśmy w Jabłoń Lake Resort !
wyjazd integracyjny
Ten wyjazd planowaliśmy od dawna, trochę chyba nawet zbyt długo zwlekaliśmy i wahaliśmy się, ale tylko po to, by udał się nadzwyczajnie. Dopisała nawet pogoda, na chwilę wróciło do nas lato, choć już w parę dni później miało przyjść jej załamanie. Na miejscu czekały nas wszystkie atrakcje Jabłoń Lake Resort, ale integrować zaczęliśmy się już w autokarze naszego klubowicza, Jacka Przybysza z Garden Service, który zasponsorował nam transport autokarem w jedną i drugą stronę.
Wyjechaliśmy spod siedziby klubu na Trębackiej punktualnie, było wspólne śpiewanie, jedna z klubowiczek wzięła nawet ze sobą akordeon. W drodze się więc nie nudziliśmy i na miejsce dotarliśmy już zintegrowani. Zdążyliśmy na obiad, potem było szkolenie o tym, jak zadbać o swoje finanse, byśmy coś z naszych pieniędzy mieli także dla siebie. Andrzej Spuła z Money Coaching potrafi być przekonywujący i przekonał niejednego (a może nawet wszystkich?), by nie traktować swojej firmy jako skarbonki, ale inwestować przynajmniej część swoich zysków inaczej, także dla bezpieczeństwa. A po niezbyt długim szkoleniu – las bowiem ciągnął i to najdosłowniej (w lesie były grzyby!) – mieliśmy chwilę czasu dla siebie i dla naszych przyjaciół z klubu. I by skorzystać z przygotowanych dla nas przez klubowicza, Jabłoń Lake Resort atrakcji (na przykład z sauny). A potem była kolacja i tańce! Dodać by należało, że także rozmowy, bo przy stołach nie tylko jedliśmy (choć kuchnia nas też nie zawiodła!). Tańce i rozmowy trwały do drugiej w nocy, a nawet dłużej. Czyli wszystko było tak, jak sobie zaplanowaliśmy.
Następnego dnia nie było już szkolenia, po śniadaniu mieliśmy czas dla siebie, znacznie więcej niż poprzedniego dnia. Można się było więc wypuścić na wodę, wybrać na korty tenisowe albo do lasu i wrócić stamtąd z koszem pełnym grzybów. Lub leniwie spędzić go spacerując bądź nad jeziorem, na leżaku, co wcale nie było gorszym rozwiązaniem biorąc pod uwagę piękno otaczającej nas przyrody. To był właśnie ten czas dla nas, nie tylko po to, by wypocząć, ale czas na wzajemne poznanie się.
Uczestników wyjazdu czekała też niespodzianka, której nie zapowiedzieliśmy w programie. Po obiedzie zamiast do Warszawy wyjechaliśmy do Mikołajek. Przy nabrzeżu, na wprost będącego symbolem Mikołajek hotelu, czekał na nas i tylko na nas żaglowiec „Chopin”, którym ruszyliśmy w rejs! Choć odbywał się on głównie na silniku, postawiliśmy nawet na chwilę żagle, aby zaprezentować ten żaglowiec w pełnej okazałości. Przepłynęliśmy całe jezioro Mikołajskie i wpłynęliśmy na największe polskie jezioro, Śniardwy. Zachwycające widoki, leniwie płynący czas, rozmowy, namowy kapitana, by wybrać się w zimowy rejs na Karaiby, choć nam w zupełności wystarczały Mazury. Tak jak niezwykłe widoki z Jabłoń Lake Resort staraliśmy się uchwycić otaczającą nas przyrodę na zdjęciach. A po przeszło dwóch godzinach wróciliśmy do portu, skąd autokarem Garden Service lub własnymi samochodami, wyruszyliśmy do Warszawy. Niektórzy też wrócili z powrotem, do Jabłoni, by pobyć tam jeszcze trochę…
Z pewnością większość z nas do Hotelu Jabłoń Lake Resort jeszcze wróci. A my planujemy już kolejny integracyjny wyjazd…
Obejrzyjcie galerię naszych zdjęć (w dużym formacie można je obejrzeć też tutaj). I jeśli macie własne, przyślijcie je nam, by dołączyć do galerii!
Na mapie Google’a w widoku z góry bez trudu dostrzeżecie zacumowany przy Alei Spacerowej żaglowiec, jeśli jednak ustawcie tam tego żółtego ludka, by zobaczyć go z bliska, nie będzie go już tam. Odpłynął z nami w rejs! Nie wierzycie? Możecie sprawdzić tutaj.