DROGA DO WOLNOŚCI dyskusja nad książką prof. Romana Kuźniara
Na dyskusję nad niedawno wydaną książką prof. Romana Kuźniara zaprosiliśmy do Biblioteki m. st. Warszawy na Koszykowej. Odbyła się ona w ramach cyklu ŚRODY NA KOSZYKOWEJ, nad którym objęliśmy jako Klub patronat medialny.
Głównym bohaterem spotkania nie była jednak ani książka, ani profesor Roman Kuźniar ale był nim oczywiście Władysław Bartoszewski. To było oczywiste od początku, bo profesor taki już jest. Albo, innymi słowami, po prostu nie potrafi inaczej. Egzemplarz książki profesora Romana Kuźniara, który miał ze sobą, był poprzetykany żółtymi zakładkami. Jak nam od razu wyjaśnił, zaznaczył te miejsca, w których w książce napisano o nim. Książka była nimi poprzetykana gęsto. Profesor jest bez wątpienia postacią w polskiej polityce zagranicznej zupełnie wyjątkową. Człowiek cieszący się zaufaniem kolejnych, bardzo różnych rządów (z wyjątkiem o którym była już mowa wyżej) i do dziś mający na polską politykę zagraniczną wpływ niemały. Parę epizodów z tej prawie dwudziestoletniej historii, w których uczestniczył osobiście lub był ich naocznym świadkiem, usłyszeliśmy zresztą z jego ust. A gawędziarzem jest świetnym. Tu kłopot, czy to opisywać, ryzykując pokręcenie czegoś i pozbawiając przyjemności usłyszenia tych historii w przyszłości z ust profesora osobiście? Nie, zdecydowanie nie. Ponadto niech jakaś kara spotka tych, którzy się polenili i nie przyszli. Zgubiliśmy tu gdzieś pozostałych uczestników debaty ale i oni wzięli w niej udział, choć gdyby to przeliczać na minuty, znacznie mniejszy. Nie zabrakło ich jednak wtedy, gdy trzeba było odpowiedzieć na pytania. Jedno z nich odpowiedź znalazło tu już, w tej relacji, na początku. Zadał je Waldemar Kuczyński i było to pytanie, czy była to jedna droga, jak w tytule, czy wiele dróg. Tak autor, jak i rozmówcy obstawali przy tym, że była to jedna droga. Bo polityka zagraniczna kraju powinna być czymś ponad doraźnymi podziałami politycznymi. I ze wspomnianym wyjątkiem na szczęście była. To zadecydowało o jej powodzeniu. Było pytanie o to, czy polska polityka zagraniczna powinna w zakresie bezpieczeństwa akcentować szczególna w niej rolę Stanów Zjednoczonych, czy być bardziej zorientowana na Europę i NATO jako całość. Tu odpowiedź była niejednolita. Ten kierunek polityki, ze szczególną rolą stosunków ze Stanami Zjednoczonymi, akceptuje profesor Władysław Bartoszewski, bardziej sceptycznie podchodzi do tego profesor Roman Kuźniar, który jednak nie wchodził tu w ostrzejszy spór odsyłając do swojej ksiązki. Padło też, bo nie mogło wręcz nie paść, bardzo aktualne pytanie o spór w sprawie roli prezydenta w polityce zagranicznej. Tu bardzo ostrej odpowiedzi udzielił Władysław Bartoszewski, cytując z pamięci odpowiedni fragment konstytucji i retorycznie pytając, czy można to rozumieć inaczej? Polityka zagraniczna pozostaje w gestii rządu i tak jest to zapisane w konstytucji. I tak być powinno, bo nie może ona mieć dwóch kierowników. Obrońców swojego stanowiska prezydent nie znalazł.
Wśród obecnych na sali nie zabrakło osób, jak to się pisze, z pierwszych stron gazet. Na zdjęciach uchwyciliśmy posła Longina Pastusiaka, gen. Stanisława Kozieja, byłego prezydenta Warszawy Stanisława Wyganowskiego oraz byłego długoletniego ambasadora w Moskwie Stanisława Cioska. Uczestników debaty przywitał i pożegnał dyrektor biblioteki, Michał Strąk. I na pewno mógł być z niej zadowolony. Uśmiechniętego od ucha do ucha widzimy go zresztą na jednym ze zdjęć. Tak, jak i pozostali organizatorzy: Centrum Stosunków Międzynarodowych, Ośrodek Studiów Wschodnich i Polski Instytut Spraw Międzynarodowych.
A po debacie, komu jeszcze nie było dość, mógł przy kawie, herbacie i ciasteczkach rozmawiać dalej. Lub zdobyć autograf autora.
Co więc sądzić o książce? Nudna akademicka piła? Chyba jednak kawałek żywej historii opisanej przez naocznego świadka. Historii, która wciąż trwa i choćby przez to nie może być nudna. Dlatego warto do niej zajrzeć.
Część uczestników spotkania dostało tę szansę od razu, bo wśród obecnych rozlosowano kilkanaście egzemplarzy książki, o której toczyła się debata. My przezornie, nie wiedząc o tym, kupiliśmy egzemplarz wcześniej. Postąpiliśmy rozsądnie, w losowaniu szczęście nam nie dopisało.
Inauguracja naszej Akademii Literatury była więc nietypowa. Nie zaczęliśmy od książki z dziedziny literatury pięknej ale naukowej. A bohaterami spotkania byli naukowcy i politycy. Początek wypadł jednak obiecująco i w listopadzie zaprosimy na kolejne spotkanie na Koszykowej. Już wiemy z kim ale na razie nie zdradzimy. Zdradzimy tylko tyle, że odbędzie się znów w środę…