administrator
22 stycznia

EUROCERTYFIKAT 2008

 to jedna z ważniejszych, bardziej prestiżowych nagród przyznawanych firmom i ludziom nimi zarządzającym. Nad konkursem i uroczystą galą podczas której jej laureatom wręczono nagrody objęliśmy jako klub patronat. Ta tegoroczna odbyła się w galerii Porczyńskich przy placu Bankowym w Warszawie. Miejscu poniekąd symbolicznym, jeśli zapomnimy o niewiele wartych obrazach wiszących na ścianach. Olbrzymia, przekryta kopułą sala, gdzie wręczano nagrody to sala dawnej Giełdy. Tu w XIX wieku rodził się polski kapitalizm.


 

Galę poprzedziła konferencja. Niby nic oryginalnego ale tu akurat to powiązanie jest ciekawe. Jak każdy konkurs i każda nagroda EuroCertyfikat służy przede wszystkim promocji firmy. Budowaniu jej wizerunku. Prestiżowi. Ma pokazać, że firma na tle innych, na tle konkurencji się wyróżnia. Jest lepsza. Ten też. Tu dodano jako nagrodę cykl szkoleń i konferencji dla jej laureatów i ta była jedna z nich. Nie było to oczywiście przypadkiem, jednym z organizatorów konkursu jest Polskie Stowarzyszenie Doradcze i Konsultingowe. I wydaje się, że ten pomysł był strzałem w dziesiątkę.
 
Towarzysząca gali konferencja miała przydługi może tytuł:
 
„Rozwój potencjału polskich przedsiębiorstw w oparciu o środki z funduszy strukturalnych UE, skuteczne zarządzanie jakością  i inwestycje w kapitał ludzki”.
 
Czekał nas cykl wykładów, który rozpoczął dr Krzysztof Perkowski tłumacząc czym jest właściwie innowacyjność i po co nam ona. Jeden z tych wykładowców, którzy wytłumaczyć (i zainspirować) potrafią. A tłumaczył, że to, że innowacyjność jest ryzykiem, to prawda ale tym bardziej warto skorzystać z okazji, gdy ktoś chce się z nami tym ryzykiem podzielić. A taka szansa są fundusze europejskie. I konieczność współpracy z tymi, którzy maja pomysły. Bo prowadzić biznes i jednocześnie być innowatorem po prostu nie sposób. Stąd rola dla naukowców. Technologów. I wynalazców. Z którymi trzeba umieć współpracować. No i jak starać się o wspomniane wyżej środki. To jak wypełniło znaczną część  wykładu. Po nim Marcin Andraka, dyrektor ds. funduszy unijnych w Polskiej Grupie Doradczej mówił o tym, jakie są dostępne i jak się o te fundusze starać. Kto może i na co. Monika Bekas-Nowak z Krajowego Rejestru Długów mówiła nie tylko o tym ale najmocniejszą część jej wystąpienia stanowiła to, co mówiła o instytucji, w której pracuje. Jeśli mamy nie stracić płynności, to jej skuteczna działalność jest dla nas bardzo ważna. Skuteczność jej polega na tym, że niesolidny dłużnik traci opinię godnego zaufania. To cos w rodzaju elektronicznego pręgierza. Nie płacisz, to trafiasz na czarną listę. Nie licz, ze przed udzieleniem Ci kredytu czy zawarciem kontraktu nikt tego nie sprawdzi! Georg Jankowski z DEKRY z kolei mówił o zarządzaniu. O tym, że systemy jakości to nie tylko biurokracja, stos papierzysk czy masa plików zawalających nam komputer. To jest po coś i ma to zarządzanie ułatwić. Przynieść oszczędności. I przy okazji zwiększyć naszą wiarygodność wobec partnerów. No i przypomniał, że wyszła (w listopadzie) nowa norma ISO 9001:2008. Certyfikaty wydane w oparciu o starą stracą ważność za rok. Nie jest to duża zmiana, wręcz kosmetyczna ale dlatego dość szybko należy spodziewać się kolejnej, znacznie już poważniejszej. No i zareklamował międzynarodową nagrodę DEKRA Award. To nagroda za jakość. Jakość zarządzania. Wśród jej laureatów są także polskie firmy i instytucje. W 2003 zwycięzcą była… komenda wojewódzka policji w Gorzowie Wielkopolskim. O środkach z kolejnego europejskiego funduszu, Europejskiego Funduszu Społecznego, mówiła Anna Moskwa z Polskiej Grupy Doradczej. Tu są choćby środki na szkolenia dla pracowników, z których warto skorzystać. Bo w ludzi trzeba inwestować. I na zakończenie jeszcze raz wystąpił Georg Jankowski, tym razem mówiąc o tym, jak przygotować się do kryzysu. Jak się z nim zmierzyć. Najczęstsza reakcją na rynkowe trudności jest zwalnianie pracowników. To błąd! To właściwie dowód niekompetencji zarządów! Ludzie są równie ważni jak know-how czy maszyny. Są majątkiem firmy, w tym sensie, że kadra (nie tylko ta zarządzająca) współdecyduje o jej wartości. Nie są, w tym, że jak o nich nie będziemy dbać, to zawsze mogą odejść. A przed ich pochopnym pozbyciem się powinniśmy się zastanowić, co będzie w przyszłości. Skąd weźmiemy ich następców? Na pstryknięcie palców nie pojawią się. Ich następców trzeba będzie wyszkolić lub dobrze opłacić tych już przeszkolonych. A potem jeszcze muszą się zgrać, by stworzyć zespół.
 
Dość. Choć szkolenia są ważne. To przecież zebraliśmy się nie tylko w tym celu!
 
Rozdanie nagród miało bardzo uroczysty przebieg. Statuetki stały przez cały czas konferencji na długim stole pod ekranem, na którym wyświetlano towarzyszące wykładom prezentacje. Teraz miały wraz z dyplomami trafić w ręce laureatów. Trochę ważyły, więc wręczający co jakiś czas wymieniali się. Do wręczenia było kilkadziesiąt statuetek w różnych kategoriach. Były małe i nawet bardzo małe firmy. I te duże. Firmy prywatne i spółdzielnie. Były samorządy. Nagrodę dostała na przykład Łódź. Osobną kategorię stanowiły placówki ochrony zdrowia. I tu nagrody odbierały tak te prywatne, jak i należące do samorządów. Można więc niezależnie od formy własności. I wielkości. Można i dodajmy warto. Do pełnej ich listy odsyłamy na stronę konkursu EuroCertyfikat.
 
Nie tylko wśród obecnych ale i  tych nagrodzonych nie zabrakło członków naszego klubu. Statuetkę otrzymała Natalia Gold, a nagrodę osobiście odebrał jej właściciel Józef Czerniejewski. To jedna z bardziej znaczących firm wyrabiających (czy to właściwe słowo?) artystyczną biżuterię. I chyba najbardziej nagradzana, tych nagród zebrała się już ponad setka. Józef Czerniejewski jest nie tylko jubilerem, jego pasją jest także fotografia. To, które mu zrobiliśmy przy podbieraniu nagrody dobrze o nas nie świadczy, pospolity błąd spowodował, że statuetka która trzyma w rękach odbiła światło flesz zostawiając nieoświetloną resztę. I wyszedł niezamierzony dowcip. Zdjęcia naszego klubowicza są znacznie lepsze. Kolejna statuetka przypadła w udziale Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Sokołowie Podlaskim.
 
A na zakończenie organizatorzy zaprosili wszystkich na bankiet. Odbył się on we wnętrzach galerii, wśród wiszących na ścianach obrazów. Robiło to niesamowite wrażenie. Nawet ono jednak bledło w zestawieniu z tym, co znalazło się na stołach. Oczywiście nie tylko o jedzenie i podziwianie obrazów chodziło. To miało i tworzyło nastrój. Sensem była możliwość spotkania się. Nawiązania kontaktów. I z tej okazji korzystano chętnie.
 
Za rok następnej gali? I może wśród klubowiczów będzie więcej laureatów tego prestiżowego konkursu?


 

 

Magazyn przedsiębiorcy
galeria zdjęć