10. Sputnik nad Polską !
czyli 10 dni rosyjskiego kina w Warszawie (patronat magazynu)
Tym razem być może nie będzie pozdrowień z kosmosu, za to czeka nas na pewno 10 dni z rosyjskim kinem. Ciekawie zapowiada się główny konkurs. Można powiedzieć, jak zawsze, ale jak dotąd nigdy zawodu nie było, choć nie zawsze filmy, które zapowiadano jako faworytów okazywały się tymi najciekawszymi. Ale wtedy okazywało się, że zachwycił nas inny film, po którym się tego wcale nie spodziewaliśmy.
W części konkursowej do zobaczenia będzie 16 najnowszych tytułów, które premierę miały (z jednym wyjątkiem) w tym i zeszłym roku. Nie tyle reprezentatywnych dla rosyjskiego kina, to nie ta kategoria, ile uznanych za najlepsze, najciekawsze. Jeśli przeoczymy jakiś interesujący tytuł, być może poczekać będziemy musieli do przyszłego roku. Bo niewiele z tych filmów trafi do naszych kin, gdzie kino rosyjskie jest niemal nieobecne, a niektóre tylko pokazane zostaną w telewizji. Jeśli to kogoś pocieszy, podobny problem dotyczy też Rosji. I nie chodzi o cenzurę, tylko o to, że tam też rządzi rynek, a ambitne kino często uznawane jest z definicji za niekasowe. Te najciekawsze pokazane będą jeszcze raz za rok, każdy kolejny festiwal to zarazem obowiązkowe oglądanie tego, co się na poprzednim przeoczyło, bo nie można cały czas przecież siedzieć w kinie. Oczywiście oznacza to kolejne zaległości i błędne koło się zamyka.
THE BEST OF . Ta powtórkowa część festiwalu wydzielona została w osobną sekcję, nazwaną „najlepsze z najlepszych”, w której pokazane zostaną wszystkie nagrodzone tytuły z poprzednich edycji festiwalu. To też propozycja dla tych, którzy nie lubią chodzić do kina w ciemno. Polecam tu choćby film „Żyła sobie baba” Andrieja Smirnowa, okrutny, ale i zarazem piękny film o schyłku czasów caratu, rewolucji i chłopskim powstaniu na Tambowszczyźnie, nagrodzony na 6. Sputniku.
Tym, którzy chcą być z dobrym kinem rosyjskim na bieżąco polecam jednak sekcję konkursową. To okazja, by odkryć coś samemu. Niektóre z tych filmów były już nagradzane na festiwalach w Rosji bądź za granicą, inne wypatrzyło czujne oko tych, którzy dobierali filmy do konkursu. Przeważają filmy nieco dziwne, zresztą co do zasady filmów, które nieco przynajmniej dziwne nie oglądam, bo i po co. W jednym z filmów („Zoologia” Iwana Twierdowskiego) pracującej w zoo wyrośnie kobiecie wyrośnie więc ni z tego, ni z owego… ogon. Film był już nagradzany na festiwalach, tak, jak dostrzeżony w Cannes „Uczeń” Kiriła Sieriebriennikowa, w którym tytułowy bohater odkrywa w sobie moc odróżniania tego, co dobre i złe. I próbuje naprawić świat, od czego jak wiadomo zaczynają się wszystkie naprawdę wielkie problemy. Bo świat naprawdę nie jest czarno-biały, a ci, którzy takiego prostego podziału chcą dokonać błyskawicznie zamieniają się w niebezpiecznych fanatyków… Ciekawe czym zaskoczy tym razem Andriej Konczałowski, reżyser „Syberiady” i pokazywanych dwa lata temu na Sputniku „Białych nocy listonosza Aleksieja Triapicyna”. Jego „Raj” to wbrew tytułowi film wojenny.
JURY. Wyboru najlepszych filmów dokona trzyosobowe jury: dwie reżyserki i scenarzystki, Kinga Dębska i Anna Kazejak, na wybór których być może wpłynął fakt, że ich filmy zdobywały nagrody na festiwalu „Wisła”, bo Sputnik ma swój rosyjski odpowiednik, bratni festiwal, podczas którego w Rosji prezentowane są z kolei polskie filmy. Oraz krytyk filmowy i dziennikarz Artur Zaborski. Swojego laureata wybierze też publiczność, czyli my. Kartę do głosowania otrzymamy wchodząc na seans, ale wybierać będziemy mogli spośród wszystkich filmów.
W sekcji KALEJDOSKOP do zobaczenia natomiast najgłośniejsze współczesne filmy rosyjskie i stanowi on jakby uzupełnienie sekcji konkursowej.
DOKUMENT. W tym roku będzie jeszcze jedna sekcja konkursowa, dla filmów dokumentalnych. Zwykle pozostają one w cieniu fabuły, to zjawisko powszechne, choć bardzo niesprawiedliwe. Bo nie tylko nie brak tu tytułów ciekawych, zdarzają się wręcz perełki, jeśli nie perły.
RETROSPEKTYWY. Tradycyjnie towarzyszy festiwalowi przegląd filmów wybranych twórców, w tym roku będą to filmy zmarłego trzydzieści lat temu Andrieja Tarkowskiego, reżysera między innymi „Andrieja Rublowa”, „Solaris” i „Dziecka wojny” – wszystkie te filmy znajdą się w programie festiwalu. Oraz przegląd filmów Siergieja Sołowjowa, który nie tylko żyje, ale również pojawi się na festiwalu. Do zobaczenia będzie też jego najnowszy, tegoroczny film „Tramp-ki”, którego pokaz i spotkanie z reżyserem go otworzy.
Jak zwykle nie zapomniano o młodszych widzach, dla nich właśnie jest MAŁY SPUTNIK, podzielony na kilka kategorii wiekowych. Choć z zakwalifikowaniem do kategorii dla najmłodszych „Wilka i Zająca” Wiaczesława Kotioczkina bym się trochę spierał. „Wilk i Zając” w programie festiwalu jest chyba od zawsze. Myślę, że na życzenie przede wszystkim rodziców, którzy się na nim wychowali. W tej sekcji, ale w kategorii dla młodzieży pokazany będzie też startujący również w głównym konkursie „Dobry Chłopiec” Oksany Karas. Tydzień z życia owszem, oczytanego, ale poza tym niczym niewyróżniającego się ucznia okazuje się nie taki zwykły. Zwłaszcza, jak ktoś jest cały czas niewyspany. Potencjał tkwiący w uczynieniu głównym bohaterem zwykłego, przeciętnego ucznia odkrył już dawno potężny przemysł japońskiej mangi i anime. Nie bierze się to znikąd – z takim bohaterem najłatwiej się utożsamić. Teraz tę oczywistą prawdę zaczynają odkrywać inni. Atrakcji dla dzieci będzie więcej, będą mogły same uszyć matrioszkę, dowiedzą się jak powstaje film, a także, jak szybko coś zapamiętać.
W kinie podczas festiwalu będzie można nawet spędzić całą noc, przewidziano trzy nocne maratony filmowe dla najwytrwalszych kinomaniaków.
Pokazy filmowe będą się odbywać tak, jak w zeszłym roku w kinach Luna oraz Iluzjon, do których dołączy kino Elektronik na Żoliborzu.
Dość już o filmach. W ramach Sputnika możemy się tez wybrać na koncert łączącej muzykę elektroniczną z ludową grupy Oligarhk z Petersburga, która już w sobotę wystąpi w klubie Miłość na Kredytowej (wstęp wolny).
więcej: www.sputnikfestiwal.pl.
Rafał Korzeniewski