Koalicja na Rzecz Gromadnego Udziału w Eurowyborach
Przyłączyliśmy się ! Moglibyśmy nawet nie tłumaczyć dlaczego, przecież nasze ZA Europą jest zapisane w założeniach naszego klubu. Ale jednak to zrobimy. Może nie po pierwsze ale nie wypada. Nie wypada, abyśmy lekceważyli to, o co tyle lat zabiegaliśmy. Nasza droga do Europy nie była wcale ani łatwa, ani szybka. Ale opłaciło się! Nasza obecność przy urnach to też jest głos ZA Europą. Ale nie tylko.
Te wybory mają całkiem konkretne znaczenie. Co prawda w przeciwieństwie do naszego parlamentu europarlament nie wybiera rządu. Nie wybiera żadnych władz wykonawczych. Pewne prerogatywy zyska, gdy wejdzie w życie traktat z Lizbony ale na razie takich nie ma. Nie decyduje też na przykład o polityce zagranicznej. Ale ma wiele konkretnych prerogatyw, które nam akurat nie powinny być obojętne. Decyduje choćby o wielu sprawach gospodarczych. Już! I dlatego nie powinniśmy dać wybrać komukolwiek za siebie, bo możemy potem żałować. Kadencja europarlamentu trwa aż pięć lat, więc czasu, aby żałować będziemy mieli aż nadto. Może warto poświęcić trochę czasu i pójść do lokalu wyborczego, by mieć wpływ na to, kto tam zasiądzie? Choćby, by nie wybrać tych, którzy Europy nie lubią. Choć akurat ci, którzy startują twierdzą, że lubią. Nawet Declan Ganley twierdzi, że jest euroentuzjastą, co słyszeliśmy na własne uszy (chodzi ponoć tylko o to, że nie podoba mu się traktat z Lizbony). No ale są euroentuzjaści więksi i mniejsi. To jednak kogo wybierzemy, to już musi być nasza decyzja. Każdego z osobna. Tu już nam nie wolno niczego sugerować. Acz może dobrze by było, by ci nasi kandydaci zasiedli w tych komisjach, które zajmują się dziedzinami, w których europarlament ma coś do powiedzenia. Choćby tych zajmujących się gospodarką. A tam naszych reprezentantów prawie nie ma. Mamy za to wręcz „nadreprezentację” tych, którzy chcą się zajmować polityką zagraniczną, a tam akurat europarlament nie ma właściwie nic do powiedzenia. A jak komuś się nie podoba, że nie może zagłosować przez Internet (dla nas to też irytujące), to też może o to zapytać kandydata. Co prawda tu też europarlament nie ma decydującego głosu ale ugrupowania wysuwające kandydatów mają krajowe reprezentacje i mogą wpłynąć na kształt ordynacji w przyszłości. To już wymieniliśmy te powody, dla których warto przy urnie się zjawić (bo przez Internet czy na przykład listownie na razie głosować nie możemy). Chyba wymieniliśmy ich dość.
W ramach kampanii na rzecz jak najliczniejszego udziału w wyborach prowadzona jest akcja Pępek Europy. Ta gmina, w której frekwencja wyborcza będzie największa otrzyma oficjalnie tytuł Pępka Europy. Możecie nawet wziąć udział w prawyborach, wejdźcie na stronę akcji i zadeklarujcie swój udział w wyborach. O tutaj (kliknąć). W zależności od Waszego miejsca zamieszkania pępek na mapie przesunie się. Ale liczyć się będzie ostatecznie frekwencja rzeczywista. Możecie całą akcję potraktować czysto zabawowo. Możecie też potraktować jako okazję do utarcia nosa Warszawie. Oni tam na pewno pójdą licznie do wyborów i jak wygrają, to już im całkiem odbije. Ale możecie bardzo poważnie, bo to ma naprawdę znaczenie. Ordynacja do europarlamentu różni się od tej do parlamentu krajowego. Reprezentacja okręgu wyborczego, to ilu przyszłych parlamentarzystów w nim wybierzemy, nie zależy od liczby zarejestrowanych tam wyborców ale liczby tych, którzy zagłosują. Jeśli więc naprawdę licznie stawimy się do wyborach, nasz okręg będzie miał liczniejszą reprezentację. Nasz głos będzie więcej znaczył. To jest często krytykowane ale nam się akurat podoba. I jest tym racjonalnym powodem, dla którego… warto zostać (krajowym) Pępkiem Europy. Przekonaliśmy? Mamy nadzieję, że tak.
Na stronie akcji znajdziecie nie tylko zachętę do udziału w wyborach do europarlamentu ale i instrukcję, jak głosować by nasz głos był ważny (począwszy od tego, by znaleźć się na listach wyborców). Całą ordynację wyborczą (dla bardziej dociekliwych). Oraz informacje o europarlamencie, którego członków będziemy wybierać.
No i przyłączając się do akcji jako klub znaleźliśmy się w naprawdę dobrym towarzystwie. To też się liczy.