administrator
25 czerwca

MaskaFashionNight czyli ślub po japońsku

akademia dobrego stylu

To było kolejne spotkanie z cyklu, na które do Maski zapraszamy co miesiąc i nad którym jako klub objęliśmy patronat. Tym razem swoje kreacje zaprezentowała doświadczona projektantka, Joanna Misztela, prowadząca pod swoim nazwiskiem własne studio projektowe.


Zobaczyliśmy dwie ciekawe kolekcje strojów z jedwabiu, projektantka naprawdę wiedziała jak z tego materiału skorzystać, co zrobić, by najlepiej wyeksponować jego walory. Ale to dziwić nie powinno. To naprawdę doświadczona projektantka i, o czym jeszcze nie wspomnieliśmy, nauczycielka przyszłych kreatorów mody (w Międzynarodowej Szkole Kostiumografii i Projektowania Ubioru w Warszawie), a jej kolekcje można oglądać nie tylko na takich jak ten pokazach mody ale i w sklepach (przygotowuje kolekcje dla firm odzieżowych). W pokazanych wielu kreacjach widoczna była wyraźna fascynacja Japonią. Tej inspiracji, fascynacji wręcz, zresztą projektantka nie kryje. Szczególną atrakcją pokazu była prawdziwa japońska suknia ślubna. Suknia, w której projektantka sama stanęła przed ślubnym ołtarzem. Ceremonia co prawda była katolicka ale strój posiadał wszystko, co posiadać musi, gdy ślub bierze w nim Japonka. A żaden szczegół w takim stroju nie jest w nim bez znaczenia. Na przykład stanowiący jego element nóż służy do obrony przed złymi duchami. Wszystkie detale tego ślubnego stroju są wykonane ręcznie. A że niektóre, takie jak ozdobne hafty, wymagają wręcz mistrzostwa, jeśli idzie o ich wykonanie, jest to strój niezwykle kosztowny. Zresztą nawet ubranie się weń jest dla Europejki (i współczesnej Japonki) nie lada sztuką. Ale tu najlepiej odesłać do wywiadu jakiego udzieliła ona w najnowszym, czerwcowym, numerze miesięcznika TORII, którego gratisowy numer otrzymali wszyscy uczestnicy pokazu. Miła dla nas forma promocji sprawiła, że pozwalamy sobie go polecić. Hasło, jakim się reklamuje, Japonia znana i nieznana dobrze oddaje jego zawartość. Była jeszcze aukcja charytatywna, na której  swoją biżuterię wystawiła projektantka kolekcji, bo jak się okazało, projektuje ona nie tylko stroje ale i właśnie biżuterię. Licytacja jak się już rozpaliła okazała się niezwykle zażarta i od symbolicznych 50 złotych doszła do 2100, które trafią do domu dziecka na Nowogrodzkiej. Była, jak zawsze, loteria wizytówkowa (w której nasze wizytówki zastąpiły losy). I wreszcie sprzątnięto podest i można było zacząć tańczyć. Bawiliśmy się dobrze, a wśród obecnych nie zabrakło klubowiczów. Kolejna impreza z tego cyklu za miesiąc.



http://www.kie.biz.pl/uploaded/2009-06-25%20MaskaFashionNight%202.jpg


Magazyn przedsiębiorcy
galeria zdjęć