Otwarcie nowej linii produkcyjnej w firmie SUPERBET
Otwarcie było symboliczne. Oczywiście było przecięcie wstęgi, sześciolitrowa butelka szampana ale nowa linia produkcyjna już działała. Nie zatrzymała się nawet na moment. Kapitalizm jest tu bezlitosny, a ściślej bezlitosny jest rachunek ekonomiczny. To dzieli stare od nowego.
Znajdowaliśmy się w miejscowości, o której nie pisze się w gazetach. Podobno Polska dzieli się na Polskę A i Polskę B i zgodnie z tym podziałem powinna być to Polska B ale na oko nic na to nie wskazywało. Domy wzdłuż drogi były w większości nowe, a i te starsze, zadbane, sprawiały dobre wrażenie. W sąsiedniej miejscowości przez którą przejeżdżaliśmy, minęliśmy robiący spore wrażenia niedawno wzniesiony ogromny kościół oblicowany jasną czerwoną cegłą. Ten podział jest mylący, są tam wyspy, wręcz kontynenty, które z sięgającego setek lat zapóźnienia wydobywają się szybko i odrabiają dystans dzielący ich od tej lepszej Polski. Zawdzięczają to takim ludziom jak Józef Zawadzki i jego żona Jolanta Rola-Zawadzka. Ludziom, którzy umieli wziąć swoje sprawy w swoje ręce ale skorzystali na tym nie tylko oni. Umieli skorzystać z szansy, jaką dały nowe czasy, w tym z szansy, jaką stworzyło wejście Polski do Unii Europejskiej. Bo Unia przekazuje nam wcale niemałe środki mające pozwolić nam przezwyciężyć nasze zacofanie względem znacznie bogatszych starych krajów członkowskich. Tyle, że nie wystarczy się po nie schylić, trzeba zaproponować coś, co rzeczywiście pozwoli nam ten dzielący nas dystans zmniejszyć. Oni potrafili, i jeszcze potrafili przebrnąć przez biurokratyczną mitręgę z tym związaną zafundowaną nam przez unijną i naszą biurokrację.
Zakład w maleńkim mazowieckim Zakrzu produkuje rzecz z pozoru banalną, betonową kostkę ale ta z pozoru banalna rzecz może być niezłym symbolem naszych przemian. Zastąpiła połamane betonowe płyty chodnikowe, których zagadkowe linie wzdłuż których pękały studiowali profesorowie budownictwa wyciągając z tego wnioski dotyczące teorii nośności granicznej i polecali takie studia (raczej bezskutecznie) studentom. Coś na ten temat miałby pewnie do powiedzenia stary profesor Politechniki Warszawskiej Jerzy Bielawski, którego wieźliśmy do Zakrza z Warszawy ale rozmowa zeszła na temat wielkiej płyty, o którą się omal nie pokłóciliśmy. Albo (wracając znów do kostki) trylinkę, której nazwa ludziom z młodszego pokolenia jest pewnie w ogóle nieznana. Był moment, kiedy kostka zmęczyła już nas swoją regularnością, monotonią powtarzających się wzorów i mieliśmy jej naprawdę dosyć, gdy okazało się, ze wcale tak być nie musi. Tak, jak nie musi być wcale szara, dziś paleta barw, którą się w produkcji kostek stosuje, jest naprawdę spora.
Sam zakład z zewnątrz nie robi imponującego wrażenia. Owszem, wszystko było schludne, panował porządek ale nic ponad to. Na początek zaproszono nas do również skromnego z zewnątrz ale elegancko urządzonego wewnątrz (choć małego) biura. I uczęstowano sernikiem oraz szarlotką. A potem pokazano nam jak kostka może wyglądać. Obok tradycyjnych wzorów znanych z chodników i parkingów, jak fala czy behat (te same rodzaje kostek w katalogach różnych firm mogą przyjmować różne nazwy handlowe, tu użyliśmy tych z katalogu SUPERBET-u) zobaczyć mogliśmy też zupełnie od nich odmienne. Starobruk, będący chyba pierwszą próbą zerwania z męczącą geometrycznością wzoru tamtych. Kostkę brukową o specjalnie postarzanej powierzchni (efez) albo o odsłoniętych na powierzchni ziarnach kruszywa dających chropowata w fakturze i pięknie wyglądająca w świetle powierzchnię (doria). Możliwe jest nawet ułożenie całkiem nieregularnej powierzchni, jakby z okruchów płyt kamiennych i ten akurat wzór zrobił na nas najmocniejsze wrażenie (kalcyt). W rzeczywistości zastosowano tu pewien fortel, wzór jest wytłoczony w górnej warstwie kostki ale tłoczenie jest na tyle głębokie, że nie mogąc podejrzeć jak wygląda ona od spodu, nie ma mamy szansy zorientować się, że mamy tu do czynienia z kostką o regularnym kształcie (a więc łatwą do ułożenia), a i wzorów wytłoczonych w warstwie wierzchniej jest zaledwie parę i to w zupełności wystarcza. To tylko przykłady. I to wszystko, cały ten asortyment wykonano na jednej maszynie. Specjalnie jednak pokazano nam to teraz, bo maszyna może wykonać każdy z nich ale na raz wykonuje jeden.
Był to też moment na przywitanie gości, przedstawicieli lokalnych władz, dla których zakład stanowi przedmiot dumy i współpracujących z SUPERBET-em firm. Zebrało się ich całkiem spore grono. Nasz Klub Integracji Europejskiej reprezentowała prezes Barbara Jończyk. I była to też okazja, by opowiedzieć o historii firmy, której początki były bardzo skromne, jakże odległe od tego, czym zakład jest dzisiaj. Niemałą jak już wspomnieliśmy rolę w jego rozwoju odegrały środki unijne, to właśnie one pomogły uruchomić najnowszą linię produkcyjną OMAG Simatic dostarczona przez firmę BESSER. To pierwsza tego typu linia w Polsce i jedna z w ogóle pierwszych w Europie. Prócz nowych możliwości jeśli idzie o produkowany asortyment pozwoliła ona też zdecydowany skok w wydajności produkcji.
A potem przyszedł czas, aby zobaczyć tę nową linię produkcyjną. Prawdę mówiąc linia wygląda trochę jak piekarnia. Zresztą to podobieństwo nie jest całkiem mylące. Mamy tu wielkie tace, na których uformowane kostki dojrzewają ale zamiast pieca mamy wibrowanie i prasowanie. Plus płukanie. A na koniec ładowanie na palety i zawijanie w folię, wszystko na tej samej linii. I widać tylko kilku pracujących ludzi. Taki jest współczesny przemysł. Zwracała uwagę oddzielająca nas od linii produkcyjnej i widoczna na zdjęciach siatka – zasady BHP są tu bezwzględnie przestrzegane.
A potem, choć linia już działała i miało to charakter zupełnie symboliczny – nastąpiło uroczyste przecięcie wstęgi i obowiązkowy kieliszek szampana nalewanego z sześciolitrowej „butelki”. Karkołomnego zadania jej otwarcia podjął się sam gospodarz, Józef Zawadzki i wywiązał się zeń znakomicie. Szampan miast w powietrze trafił do kieliszków.
Na tym jeszcze wycieczka po zakładzie się nie skończyła. Czekała nas jeszcze wizyta w laboratorium. Po drodze zwróciliśmy jeszcze uwagę na to, że asortymentu produkcji SUPERBET-u nie wyczerpują bynajmniej kostki. Widzieliśmy krawężniki uliczne, obrzeża chodnikowe, elementy betonowych „palisad” oraz pustaki stropowe. Można też w Superbecie zamówić beton na budowę, który dowiozą własnym transportem (na placu stały służące do tego tzw. „gruszki” w ich barwach).
Laboratorium wyglądało zaś zupełnie niepozornie, zabrakło też kojarzącego się z laboratorium białego fartucha ale to jedno z najważniejszych tu miejsc. Tu się dopracowuje receptury i kontroluje, czy wszystko idzie jak należy. No i jest to, choć nam się to z laboratorium nie kojarzy) dość brudna robota. Zobaczyliśmy badanie betonowej kostki i krawężnika, które zniszczono pod prasą dla sprawdzenia, czy wytrzymują tyle, ile zapisano w normach. Pokazano nam badanie wodoszczelności betonu, bardzo tu ze względu na asortyment wyrobów istotne. W kącie zaś stał skromnie aparat Ve-Be do badania konsystencji betonu, z którego kostkę się wyrabia. Tak, jak wcześniej dowiedzieliśmy się o początkach zakładu, tak tu od docenta Bielawskiego, którego podwieźliśmy z Warszawy dowiedzieliśmy się tu więcej o początkach laboratorium. Dawny nauczyciel Jolanty Roli-Zawadzkiej, u którego robiła ona dyplom odegrał dużą rolę w rozwoju zakładu. Był doradcą i często inspiratorem kolejnych decyzji, które doprowadziły do tego, czym jest zakład dzisiaj. Dowiedzieliśmy się też, że tajemnica kostki betonowej tkwi w jej cienkiej wierzchniej warstwie. Od niej zależy jej barwa (bo zwykle tylko tą cienką warstwę się barwi) i większość właściwości. Spód w każdej kostce jest praktycznie taki sam.
A na koniec zaproszono nas do Międzyrzeca Podlaskiego, do położonej na brzegu jeziora restauracji Zacisze. Przy naprawdę suto zastawionym stole nastąpił ciąg dalszy, dowiedzieliśmy się więcej o rozwoju zakładu, który jest dowodem na to, że odwaga we wdrażaniu „nowego” popłaca, a zarazem warto koncentrować się na tym, co się po prostu umie robić. SUPERBET oba te warunki spełnia. Stąd nagrody, wyróżnienia. Stąd zaproszenia do prezentowania swoich osiągnięć na forum publicznym – na spotkania poświęcone na przykład środkom z funduszy unijnych. SUPERBET jest zapraszany na nie jako firma, która umiała je dobrze wykorzystać. Wzór. Nie zabrakło też, jak zawsze w gronie złożonym głównie (choć nie wyłącznie) z mężczyzn, sporu o maszyny. Nie poszło jednak o samochody czy motocykle, ale… o maszyny do produkcji kostki. Zażegnały go w porę podane pierogi, było ich pięć różnych rodzajów. Wyraźnie specjalność miejscowej kuchni. To był zarazem finał, cios ostateczny dla brzuchów poddanych niejednemu kuszącemu wyzwaniu już wcześniej.
Wróciliśmy do Warszawy (odwożąc profesora) pod wrażeniem zarówno tego, jak wygląda dziś produkcja z pozoru tylko prostego wyrobu jakim jest betonowa kostka, jak i gościnności gospodarzy. I z pierwszym podarowanym nam kalendarzem na przyszły już 2010 rok.
Pełna ofertę firmy odnajdziecie na jej stronie internetowej: http://www.superbet.com.pl