5 urodziny Maski !
Maska ma już pięć lat i zaprosiła nas na swoje urodziny. Jako starzy bywalcy nie mogliśmy odmówić i nie żałujemy. Było świetnie !
To był naprawdę niezwykły wieczór. Wieczór i noc dokładnie. Maska swoje piąte urodziny obchodziła bowiem hucznie i długo. Gości witał przed wejściem efektowny taniec z ogniem i mim na szczudłach. Jak widzimy na zdjeciu szarmancko ucałował on w rękę prezes Basię Jończyk. Wewnątrz kłębił się już tłum gości. Nie brakło wśród nich znanych, także z ekranu (tego małego i tego dużego) twarzy. Ucieszył nas wśród nich widok mecenasa naszej akademii dobrego smaku Roberta Sowy. On też tu bywa! Wrażenie zrobił także na nas popis przechadzającego się pomiędzy gośćmi znanego z jednego z telewizyjnych show iluzjonisty, który na naszych oczach robił co tylko chciał ze szklaną szklana. Na zdjęciu wygląda to nieefektownie, to akurat jeden z tych popisów, które trzeba zobaczyć na własne oczy. Zaraz też poczęstowano nas serwowana tego dnia za darmo bardzo smaczną kawą, zwracały przy tym uwagę niezwykłe wzory na je powierzchni, niemal każdy inny. Przypatrzyliśmy sie potem przy barze jak powstają na naszych oczach i wrażenie było jeszcze większe. Potem był jeszcze poczęstunek z owoców morza, posmakowaliśmy między innymi szaszłyków z krewek. Ale najważniejsze było to, co się działo na scenie. W roli gospodarza wieczoru wystąpił związany z Maską , znany aktor i piosenkarz Michał Milowicz, który też tego dnia obchodził swoje imieniny. No dokładniej to Michała jest we wtorek, więc były takie nieco dłużej obchodzone imieniny. Czterdzieste! I wcale sie nie przejął. Bo grunt, to czy sami czujemy się młodzi. On się czuje! Podwójny jubilat zapowiadał tego wieczoru premierę swojej najnowszej piosenki „Ta czy ta". I dotrzymał słowa. Zaśpiewał ale to było dużo później. Przypomnijmy, że pierwszym krokiem w jego karierze była rola w musicalu Metro, musicalu który był początkiem kariery nie tylko jego. Potem działo się już zbyt wiele (kariera nie tylko piosenkarza ale i aktora, występy tak na scenach teatru, jak w filmie), by chciało nam się to w szczegółach relacjonować. Drugą gwiazdą wieczoru był Tercet czyli Kwartet. Muzyczny kabaret, którego niezdecydowana nazwę tłumaczyć można zarówno jako ich troje plus pianista, jak i ich trzech i ona. Oficjalnej wersji nie ma. Hanna Śleszyńska, Piotr Gąsowski, Wojciech Kaleta i Robert Razmus. Znani, uznani. Nagrody na przeglądach piosenki aktorskiej. Występy nie tylko w Polsce. Nazwiska wymieniliśmy, bo znani są też jako aktorzy, z małego i dużego ekranu oraz scen teatralnych. Hannę Śleszyńską na przykład chyba wszyscy kojarzą z kabarecikiem Olgi Lipińskiej. Był jeszcze gość specjalny, niezapowiedziany wcześniej, Majka Jeżowska. I jak się okazało, śpiewa nie tylko dla dzieci. Także dla tych całkiem już dorosłych (to znaczy, by było wszystko jasne, także repertuar absolutnie dla dzieci nieprzeznaczony). Śpiewali wszystcy ze wszystkimi, w improzowanych duetach - piosenki znane usłyszeliśmy więc w zupełnie nieznanych nam dotąd wykonaniach. A był a jeszcze jedna, której nie słyszał wcześniej nikt. Pod sam koniec tej artystycznej części Michał Milowicz zaśpiewał bowiem obiecaną piosenkę „Ta czy ta" ale nie sam, tylko w towarzystwie debiutantki, której debiut wypadł dzięki temu bardzo efektownie. Bo to chyba, a właściwie na pewno przebój. Występy były naprawdę udane i widać to było po niezwykle żywej reakcji widowni. To były nie wszystkie jeszcze niespodzianki przygotowane przez solenizantów dla ich gości ale było ich zbyt dużo, by wszystkie tu wyliczać. Ale jedną musimy: tą najsłodszą. Był oczywiście tort urodzinowy, olbrzymi, który wystarczył dla wszystkich (łasuchy załapały się nawet na dokładkę). A potem były jeszcze zgodnie, z tradycją tego miejsca, tańce do białego rana - bo Maska to przecież klub taneczny !
Oczywiście nie zapomnieliśmy o życzeniach dla obu solenizantów ! Złożyliśmy je także w imieniu klubowiczów.