administrator
1 października

MaskaFashionNight: Katarzyna Biskup
patronat

Po raz kolejny spotkaliśmy się na pokazie mody w Masce. Na cyklicznej imprezie, nad którą jako klub objęliśmy patronat. Zarezerwowano dla nas najlepsze miejsca przy samym wybiegu, tak, że mogliśmy obserwować pokaz bez wstawania od stolika.


Zaskoczyła nas pokrywająca wybieg folia. Okazała się ona elementem scenografii dla porywającego występu mima. Pantomima to jedna z najstarszych sztuk i zarazem jedna z najbardziej niedocenianych. I jakże niesłusznie! A potem, gdy i folia i mim zniknęli, na wybieg wyszły modelki. Ich stroje powyżej pasa były praktycznie przeźroczyste i nie zasłaniały niczego. Wyłaniały się z gęstej mgły spowijającej wybieg, pogłębiając jeszcze efekt zaskoczenia. Niestety na jakość zdjęć wpłynęło to nie najlepiej, bo nie zawsze zdołał się przez nią przebić błysk flesza.

Tak odważnej kolekcji jeszcze w
Masce nie widzieliśmy. Ale też trzeba dodać, że była to zarazem jedna z lepszych kolekcji i nie była tylko pokazem kobiecych biustów (na pewno ekscytujących panów). Była to moda wyuzdana i elegancka zarazem. W jakiś sposób purytańska, choć słowo to brzmi tu niezręcznie, bo mniej zasłaniała niż odsłaniała. Purytańska w doborze środków i braku przesady w czymkolwiek. I jeszcze mocne zestawienie materiałów, grubej wełny i delikatnego jedwabiu. Raczej nieprędko zobaczymy takie stroje na ulicy, wcześniej w intymnych warunkach. sypialni.

Sama projektantka też nas zaskoczyła. Przyzwyczajeni jesteśmy do osób mizernej raczej postury, a ona niewiele ustępowała wzrostem dwumetrowym prawie modelkom. I była naprawdę urodziwa. Tego niestety nie zobaczycie na zdjęciach, bo najpierw, zanim złożyliśmy się do zdjęcia, zasłoniła nam ją jedna z modelek, a potem gdzieś nam znikła. Ale jej nazwisko na pewno warto zapamiętać: Katarzyna Biskup. Młoda projektantka jest już magistrem po ambitnych i chyba trudnych międzywydziałowych studiach ochrony środowiska na Uniwersytecie Warszawskim ale pociąga ją coś innego. Moda. Tą na razie studiuje w
Międzynarodowej Szkole Kostiumografii i Projektowania Ubioru ale być może było to spotkanie z jedną z przyszłych dyktatorek kobiecej mody.

A potem sprawnie rozebrano podest pełniący rolę wybiegu dla modelek i uwolniono parkiet dla tancerzy. A za konsoletą stanął didżej. Maska to jednak przede wszystkim klub taneczny.


Warty uwagi był też skromny pokaz grafik Igora Żakowskiego, którego sami omal nie przeoczyliśmy.

W roli prowadzącej wieczór wystąpiła po dłuższej przerwie
Laura Łącz aktorka pobliskiego Teatru Polskiego (znana nam też z naszych klubowych imprez) i liczymy, że już na stałe. Bo jest w tej roli bardzo dobra.

Do zobaczenia zatem na kolejnym pokazie w
Masce za miesiąc! A kto nie był, nie żałuje…

Magazyn przedsiębiorcy
galeria zdjęć