Jak sprawować prezydencję w Unii Europejskiej?
W centrum prasowym na Foksal odbyła się konferencja zorganizowana przez demosEuropa - Centrum Strategii Europejskiej. Była ona poświęcona doświadczeniom niemieckim związanym z przewodzeniem przez Niemcy Unii Europejskiej, doświadczeniom dla nas ważnym, bo za parę lat również Polska zgodnie z zasadą rotacji znajdzie się w tej roli.
Gościem konferencji był ambasador Niemiec Michaell Clauss, dla nas jednak ważniejsze było to, że to właśnie on stał na czele zespołu w niemieckim ministerstwie sprawa zagranicznych, który prowadził przygotowania do objęcia prezydencji przez Niemcy. Prowadzący konferencję, prezes demosEuropa Paweł Świeboda, określił go mianem Jamesa Bonda niemieckiej dyplomacji. I niech to będzie miara wyzwania, jakie stanie przed jego polskim odpowiednikiem. Zarazem jednak trudno było o osobę bardziej kompetentną w tej sprawie, jak gość konferencji. Podzielił się on z zebranymi zarówno uwagami praktycznymi, dotyczącymi celów, jakie z pewnością postawi sobie Polska i na ile odważnie powinniśmy je formułować, by nie zawieść się w swoich oczekiwaniach. Wśród celów jakie będzie sobie stawiała Polska, jak przewidywał, będzie między innymi sprawa Ukrainy i jej członkostwa w Unii oraz sprawy związane z energią. Mówił też o sprawach zupełnie praktycznych, jak setki spotkań roboczych, które poprzedzą objęcie prezydentury i problemy językowe. Unia to dziś istna wieża Babel i to dosłownie. Te przygotowania, jak zaznaczył, odpowiadając na jedno z pytań, powinniśmy zacząć przynajmniej dwa lata wcześniej. A wszystko to może nałożyć się jeszcze z wejściem w życie zasad zapisanych w traktacie z Lizbony, który reformuje i ustanawia nowe ciała kierownicze w Unii, z którymi zasady współpracy (podziału obowiązków) trzeba będzie dopiero ustalić.
Językiem konferencji był angielski, lingua franca naszych czasów i cudowna pigułka na problemy tej europejskiej wieży Babel, o której była już wcześniej mowa. Nie spowodowało to jednak problemów z zapełnieniem sali. Angielski stał się również dla nas lingua franca i trudno o lepszy tego dowód. Jedynie przy zadawaniu pytań dało się odczuć pewne onieśmielenie, związane z tym, że zadać je trzeba było w obcym jednak języku. Nasuwa to wniosek praktyczny, pytanie, czy nie warto jednak umożliwić zadawania ich także na piśmie, co ośmieliłoby osoby niepewne swojej angielskiej wymowy i krępujące się zabierać głos? W sumie problem okazał się nie tak wielki, sporo pytań zadano ale mogłoby ich być być może więcej.
Była to zatem kolejna udana konferencja zorganizowana przez demosEuropa, partnera naszego klubu, z zaproszenia na którą skorzystaliśmy.