W hołdzie tym, którzy zginęli...
Ta tragedia nas zszokowała. W lotniczej katastrofie w Smoleńsku zginął prezydent Polski Lech Kaczyński wraz z małżonką Marią Kaczyńską. Razem z nimi zginęła grupa osób sprawujących w naszym państwie najwyższe urzędy. Lecieli aby oddać hołd ofiarom innej tragedii, tej sprzed siedemdziesięciu lat.
Śmierć połączyła ich ponad wszystkimi politycznymi podziałami. Tak, jak ponad tymi podziałami mieli nas, nas wszystkich, reprezentować w Katyniu. Obok tych najważniejszych osób w państwie znalazła się też grupa tych, którzy lecieli tam, bo w Katyniu leżą ich krewni. Zginęli ludzie, których oglądaliśmy na ekranach telewizorów, czytaliśmy o nich w prasie i których niejednokrotnie ocenialiśmy dobrze lub źle. Nagle wszyscy oni znaleźli się w gronie tych, którzy odeszli. Przed Pałacem Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu zebrały się tłumy, aby oddać hołd nie tylko parze prezydenckiej, ale wszystkim tym, którzy z nimi zginęli. Dopiero teraz uświadomiliśmy sobie pochopność naszych sądów co do niektórych z tych osób - ich jednowymiarowość, koncentrację na wybranych sprawach, które akurat budziły nasze emocje. Do oceny z dystansu brakowało nam już ochoty. Ale przede wszystkim po raz kolejny uświadomiliśmy sobie kruchość ludzkiego życia. To, jak mało udaje nam się zwykle dokonać, że czasem trzeba to mało lub nie dość dużo docenić, bo może to wszystko co było możliwe. Ale też nie odkładać spraw na później i tych bardzo i tych mniej ważnych, bo możemy nie zdążyć. I może jeszcze to, że powinniśmy spróbować czegoś w życiu dokonać, by coś po nas zostało. Zwykle pisze się, że łączymy się w bólu z rodziną zmarłych i łączymy się, ale chcemy dodać, że ten ból jest szczególny, bo czujemy go po prostu w sobie.
Barbara Jończyk wraz z całym zespołem
Europejskiego Forum Przedsiębiorczości