Uroczyste otwarcie Golf Adventure Club
rodzinny piknik na Rancho pod Bocianem
13 czerwca członkowie Klubu Integracji Europejskiej wzięli udział w uroczystym otwarciu Golf Adventure Club na Rancho Pod Bocianem, któremu towarzyszył całodzienny piknik rodzinny. Główną atrakcją imprezy był rozgrywany na tamtejszych polach do minigolfa Turniej o Puchar Burmistrza Tarczyna. Każdy chętny uczestnik pikniku mógł wziąć w nim udział. A chętnych nie brakowało – wśród nich także członkowie klubu i nasz dyrektor – Rafał Korzeniewski.
O sprzęt i o brak znajomości zasad gry nie musieliśmy się martwić – organizatorzy zadbali o to, aby każdy z zawodników dostał kij, piłeczkę, numerek naklejany na koszulkę (dla odróżnienia drużyn), a także przyśpieszony kurs gry w minigolfa. A oto kilka praktycznych zasad: w odróżnieniu od „klasycznego” golfa tutaj używa się jednego kija, tzw. putter’a, który w zwykłym golfie służy do wykonywania ostatniego precyzyjnego uderzenia. Każdy dołek (a jest ich osiemnaście) to osobna gra i mamy siedem uderzeń, aby każdy z nich zaliczyć. Im mniej uderzeń potrzebować będziemy na zaliczenie wszystkich łącznie – tym lepiej. Zazwyczaj najtrudniejsze jest pierwsze uderzenie, gdy trzeba nim pokonać dystans pomiędzy linią startu a białą linią oddzielającą dalszą część toru. Jeśli nam się to nie uda, wracamy na linię startową i możemy próbować ponownie, ale mamy już o jedno uderzenie mniej. Jedni większość dołków pokonują w dwóch lub trzech uderzeniach, a inni - wyjątkowi szczęściarze - w jednym. Części graczy nie starczało jednak siedem uderzeń i musieli się poddać.
Turniej osobiście otworzyła burmistrz Tarczyna, Barbara Galicz. Zgłosiło się do niego ponad pięćdziesiąt par (bo grano w parach). Nie zabrakło wśród nich naszych klubowiczów, m. in. Karol i Michał z firmy Xella Polska. W przedostatniej, mieszanej parze wystartował dyrektor Rafał Korzeniewski z dwiema koleżankami. Była to para nietypowa, bo trzyosobowa, ale organizatorzy przymknęli oko. Rozpoczęła się zażarta rywalizacja, która jednocześnie sprawiała wszystkim uczestnikom wiele przyjemności i radości. Po podliczeniu punktów, sędziowie ogłosili jedenaście drużyn finałowych, wśród których znaleźli się również dopingowani przez nas: Karol i Michał z firmy Xella Polska oraz dyrektor Rafał Korzeniewski z koleżankami. Niestety nie wygrali oni całego turnieju, ale i tak jesteśmy dumni z ich osiągnięć.
Turniej o Puchar Burmistrza Tarczyna nie był jedyną atrakcją tej imprezy. Uczestnicy pikniku, zarówno ci młodsi jak i starsi, bardzo chętnie podejmowali wyzwanie przejścia toru linowego, który dało się zauważyć przechodząc mostem nad sztucznym stawem. Wśród chętnych nie zabrakło też kobiet i dzieci. W kilku strategicznych punktach tego toru instruktorzy czuwali nad naszym bezpieczeństwem sprawdzając dokładnie czy każdy z ochotników starannie zapiął swoją linę asekuracyjną, która chroniła nas przed wpadnięciem do wody. Najprzyjemniejszą, a zarazem wywołującą największe emocje częścią toru był zjazd na linie bezpośrednio nad jeziorem, który kończył się oklaskami i gratulacjami zarówno od instruktorów, jak i zgromadzonych wokół uczestników pikniku. Niektórzy woleli jednak obserwować wyczyny śmiałków z perspektywy jeziora, pływając po nim łódką. Po tak emocjonującym wysiłku, mogliśmy spróbować świeżo usmażonej rybki w położonej zaraz przy jeziorze „Chacie Rybaka”. Tych, którzy preferowali typowe jedzonko piknikowe, takie jak: kiełbaski, karkówka, kebab czy kaszanka, zapraszano do „Chaty Grillowej”. Spragnieni mieli do wyboru różne soki, wodę mineralną i piwo z beczki. Na deser kosz rozmaitych ciastek i owoców.
Zaraz za „Chatą Grillową” znajdował się byk mechaniczny, cieszący się równie dużą popularnością co tor linowy. Jeździły na nim nie tylko dzieci, ale też dorośli. Z chwilą gdy dosiadali go mężczyźni, ten szalał niczym prawdziwy. Obsługa dla kobiet i dzieci była nieco łaskawsza – byk bujał się wolniej. Każdy upadek kończył się uśmiechem na twarzy, ponieważ nie spadaliśmy ani na twarde podłoże, ani pod nogi prawdziwie szalejącego byka, ale na nadmuchany materac. Nieco dalej stała jakaś dziwna stalowa konstrukcja, a pod nią gigantyczny dmuchany materac, tzw. skokochron. Takich „materacy” używają strażacy do ratowania ludzi z płonących budynków. Oczywiście i tu amatorów ekstremalnych przeżyć nie zabrakło.
Dla fanów motoryzacji też przewidziano atrakcje. Panowie z zachwytem ścigali się quadami na specjalnie wyznaczonych torach. Panie natomiast wsiadały w parach do śmiesznego pojazdu, zwanego „wykręcone buggy”. Pojazd ten miał sześć kół, zamiast czterech oraz dźwignie zamiast kierownicy. Cała zabawa polegała na tym, aby wykazać się umiejętnościami jeżdżenia slalomem. Ostatnią atrakcją była strzelnica. Można było wziąć do ręki łuk i przekonać się, że zabawa w Robin Hood’a wcale nie jest taka prosta.
Nie zabrakło również firm, w tym także naszych członkowskich, chętnych do skorzystania z okazji do zareklamowania się. Każda z nich miała swoje stoisko, przy którym udzielano wszelkich informacji bądź prezentowano świadczone przez siebie usługi. I tak przy stoisku Centrum Medycyny Sportowej (naszego klubowicza) można było zmierzyć poziom cholesterolu, tkanki tłuszczowej i ciśnienie. Informacji o swoich usługach udzielał również miejscowy Bank Spółdzielczy w Tarczynie. Dzięki naszemu klubowiczowi, firmie KOMAX, która świadczy usługi z zakresu instalacji telewizji kablowej, satelitarnej oraz Internetu, fani piłki nożnej mogli jednocześnie będąc z nami na pikniku, śledzić na bieżąco zmagania piłkarzy podczas Mundialu 2010. Podczas gdy panowie spoglądali na transmisje meczu, panie korzystały z usług wystawiających się firm kosmetycznych: MARY KAY i OCEANIC. Możliwości „najmniejszej kuchni świata” – Thermomix’u – prezentowali nasi nowi członkowie klubu, państwo Grabowicz z firmy FABER, częstując wszystkich sokiem z natki pietruszki.
Koło godziny 17.00, uczestnicy pikniku, zebrali się w „Chacie Grillowej”, aby troszkę potańczyć przy muzyce miejscowego zespołu. Na koniec (bo kiedyś musi przyjść koniec) było jeszcze rozdanie nagród dla zwycięzców turnieju. Tu niestety miejsca na podium nikomu z „naszych” zająć się nie udało, ale gratulujemy tym, którzy byli najlepsi. Ponieważ w trakcie trwania imprezy można było wrzucić do szklanej kuli swoją wizytówkę, organizatorzy postanowili spośród osób, które z tej okazji skorzystały, również wylosować zwycięzców. Jedną z nagród wygrała tutaj prezes Barbara Jończyk. Były też podziękowania dla partnerów, w tym i dla nas, a także dla tych, którzy przygotowali atrakcje dla gości: Event Impression, Mistrzów Imprez oraz Number1 event (to kolejny nasz klubowicz). W końcu przyszło nam pożegnać gospodarzy tego miejsca, państwa Ryszarda i Bożeny Domżał, dziękując im za świetną zabawę i gratulując pomysłu z torem do minigolfa. Bo chyba jeszcze nie raz tu wpadniemy. Na minigolfa i nie tylko.
Zapraszamy do obejrzenia galerii zdjęć, nie tylko na naszej ale również na stronie gospodarza, Rancho pod Bocianem:
galeria zdjęć na stronie Rancho (kliknij, aby ją obejrzeć)
A także obejrzenia filmowej relacji z imprezy na Rancho przygotowanej przez współpracującego z nami Krystiana Herncisza i HernciszFilm:
uroczyste otwarcie Golf Adventure Club
(kliknij, aby obejrzeć relację wideo)