administrator
11 sierpnia

Magiczny hiszpański wieczór we Florianie !
czyli urodziny Hanny Wnukiewicz

Gorący hiszpański wieczór we Florianie i upalne polskie lato? Na szczęście upalne ( męczące już) polskie lato udało się dzięki sprawnie działającej klimatyzacji zostawić za progiem i zanurzyć w przytulnej atmosferze Floriana bez niego. A do Floriana zaprosiła nas jego właścicielka, Hanna Wnukiewicz, tego dnia solenizantka.


Wnętrze Floriana jest przytulne i jak to się mówi (modne słowo) – klimatyczne. Wypełnione mnóstwem bibelotów o całkiem nieraz pokaźnych rozmiarach, jak różne strażackie akcesoria, takie właśnie jest. To nawiązanie do historii tego miejsca, dokładnie pod mieści się Muzeum Pożarnictwa, naprzeciw zaś w bliźniaczym budynku ma wciąż siedzibę jedna z jednostek warszawskiej straży pożarnej. Nawiązanie poniekąd więc obowiązkowe (a i nazwa restauracji pochodzi od patrona strażaków). Ledwie złożyliśmy życzenia solenizantce, czekało nas zmierzenie się z hiszpańską kuchnią. Niebo i piekło w gębie na raz, bo hiszpańska kuchnia musi być pikantna. Niby można tego ostrego sosu nie dodać ale naprawdę nie warto. Musi piec ale do gaszenia wywołanego nim w gardłach pożaru na szczęście nie potrzebowaliśmy wzywać strażaków. Wystarczyło dobre hiszpańskie wino i hiszpańska specjalność – poncz (był, dodajmy, naprawdę mocny i nieco przez to zdradliwy). Można było też spróbować świetnej nalewki, choć to już nieco inne klimaty (bardziej nadwiślańskie). Miejscowa kuchnia jest w ogóle jedną z najlepszych w Warszawie i byliśmy oczywiście przekonani, że wyzwaniu sprosta. I nie myliliśmy się.

Czekał nas jeszcze występ artystów. LA LUNA CABARET. Gdzieś zapodział się nagle znany fotograf Sebastian Skalski, a na niewielkiej scenie pojawiła się Rositta Perez. Razem z nią zanurzyliśmy się w świat gwiazd i gwiazdek sceny, ten opisywany w plotkarskiej prasie, znany z telewizji czy Internetu. Śmieszny, bo absurdalny w swych pretensjach do wielkości i pozerstwie. I z tej absurdalności próbujący robić swój atut (bo skąd by się wzięli celebryci, znani z tego, że są znani) – i śmieszny przez to podwójnie. I równocześnie zanurzyć w muzykę z filmów wielkiego hiszpańskiego reżysera Almodovara. Tu Rosittę Perez, blondynę przy kości, wspomógł drobnej postury ale obdarzony wielkim głosem Sebastian Gawlik. A już ich duet – przez to zestawienie – był przekomiczny. Chwila przerwy i Rosisttę Perez zastępuje na scenie… Violetta Villas. Białe futro w środku lata. Jeśli idzie o ilość anegdot  z nią związanych nie ma chyba równych wśród gwiazd polskiej sceny. Ulubiona przez to postać wszystkich parodystów (i właśnie dlatego także spore wyzwanie). Nasza Violetta jest jednak naprawdę świetna. I znów Sebastian Gawlik. Bez bisów się nie obejdzie. Na bis „Zapach kobiety”. Czy coś może bardzie pasować do hiszpańskiego wieczoru? Artyści nie zawiedli. I skutecznie rozgrzali atmosferę we
Florianie. Oczywiście są rozmowy. Zawieranie nowych i odnawianie tych zawartych wcześniej, często właśnie podczas takich jak to klubowych spotkań. Udało nam się też zaprosić gwiazdy. Jest mecenaska naszej akademii dobrego stylu aktorka Tatiana Sosna-Sarno. Jest piosenkarka Danqa Stankiewicz. Przede wszystkim jednak jesteśmy w gronie dobrych znajomych, klubowiczów i przyjaciół solenizantki. Zanim jeszcze ruszymy na parkiet (bo musiało, po prostu musiało skończyć się tańcami) goście tego wieczoru dowiedzą się jako pierwsi o planach związanych z kolejną edycja projektu ZODIACUS, którego pomysłodawcą jest świetny fotograf Sebastian Skalski (którego zobaczyliśmy tego wieczoru… też w innej roli). A producentem tegorocznej edycji będzie debiutujące w tej roli Europejskie Forum Przedsiębiorczości. O tym projekcie napiszemy jednak osobno. Później. Tymczasem ruszyliśmy do tańca. Bawiliśmy się we Florianie naprawdę świetnie do późna w nocy. Może by warto taki wieczór powtórzyć?

I jeszcze adres strony restauracji (warto do niej zajrzeć i bez okazji): http://www.florian.pl


Magazyn przedsiębiorcy
galeria zdjęć