Gala Liderów Polskiego Biznesu
Wśród tych, którym wręczono w tym roku statuetkę Lidera był też nasz klubowicz, firma Delic-Pol. To był moment, który sprawił nam szczególną satysfakcję. Jak co roku uroczyste wręczenie nagród Businesss Center Club odbyło się w warszawskim Teatrze Wielkim.
Na widowni zasiedli przedsiębiorcy, a także ludzie kultury, dziennikarze i politycy. Wśród zaproszonych gości także reprezentujący nasz klub dyrektor Rafał Korzeniewski. Byli też inni klubowicze, a przedstawiciel firmy Delic-Pol miał wkrótce zasiąść na ustawionym na scenie podium, w gronie 23 nominowanych do nagrody, by potem jako jeden z jedenastu odebrać statuetkę Lidera. To miało się stać za chwilę. Spotkanie rozpoczął koncert. Jest pewien problem z doborem repertuaru w takich wypadkach. Na widowni zasiadają elegancko ubrani panowie z muszkami pod szyją (może nie wszyscy, ale niemal wszyscy) i panie w wieczorowych sukniach. Ma być uroczyście ale przecież nie nazbyt sztywno. Coraz częściej zwycięża w takich wypadkach jazz, a dokładniej jazzowe standardy i tak było w tym wypadku. Usłyszeliśmy je w naprawdę dobrym wykonaniu Anny Serafińskiej i Big Bandu Zbigniewa Namysłowskiego. To był wstęp. Potem na scenę wszedł gospodarz, prezes Business Center Club Marek Goliszewski. BCC obchodzi w tym roku dwudziestolecie działalności, nie mogło więc zabraknąć odniesienia do przeszłością ale mówił przede wszystkim o teraźniejszości. I jak zawsze nie zabrakło akcentów politycznych. Podkreślił, że niemałą, wręcz decydująca rolę w tym, że Polska wyszła obronną ręka z kryzysu odegrali przedsiębiorcy. I że o tym nie powinno się zapominać. Ale Polska stoi przed poważnymi zagrożeniami, jakimi są dług publiczny i deficyt budżetowy. Określił je jako tykającą bombę. Krytykując zarazem podwyżkę VAT i rządowe plany związane z OFE. O akcentach politycznych jeszcze będzie ale wróćmy jednak do tego, co było najważniejszym punktem programu. Na scenie pojawiło się podium a na nim krzesła, na których mieli zasiąść nominowani do nagrody. Zasiadali kolejno, za każdym razem odczytywano uzasadnienie nominacji do nagrody. W przypadku naszego klubowicza były to „wysokie wskaźniki ekonomiczne, działalność inwestycyjna oraz szczególna dbałość o środowisko naturalne poprzez systematyczne działania proekologiczne”. Obok tego co składa się na sukces ekonomiczny firmy, w uzasadnieniach wszystkich nominacji zawsze pojawiał się jakiś (jeden przynajmniej) element społecznej odpowiedzialności biznesu. I warto na to zwrócić uwagę. W tym akurat wypadku była to ekologia.
Nominowani zasiedli na rozstawionych na podium krzesłach ale zanim dowiedzieliśmy się, kto z nich odbierze nagrodę Lidera Polskiego Biznesu, byliśmy świadkami wręczenia jeszcze innego wyróżnienia, Medali Solidarności Społecznej. Wyróżnienia, które przyznaje Business Center Club wspólnie z działającą w archidiecezji warszawskiej fundacją pomagająca biednym i bezdomnym. Otrzymuje się je za działalność społeczną. Wśród piątki nią nagrodzonych, której medale wręczył kardynał Kazimierz Nycz, był Roman Nowicki założyciel Fundacji Bezdomnych, niestrudzenie też zabiegający o rozwój budownictwa mieszkaniowego, by ten problem wreszcie z naszego życia wyeliminować. Obserwujemy jego działalność od wielu lat i dlatego ośmieliliśmy się go tu spośród nagrodzonych wyróżnić.
I dopiero teraz przyszedł czas na rozdanie statuetek. O ile wiedzieliśmy wcześniej, kto został nominowany do nagrody (informacja o tym była podana w programie uroczystości), to o tym, kto ją ostatecznie otrzymał, dowiedzieć się mieliśmy razem z nominowanymi dopiero teraz. Moment obierania nagrody dla Delic-Polu uchwyciliśmy na może nieco nieostrym (bo robionym z bardzo dużej odległości) zdjęciu ale oddającym chyba nastrój tej chwili. Statuetkę oraz dyplom nagrodzonym wręczali wspólnie prezes BCC Marek Goliszewski oraz prof. Leszek Balcerowicz, który przeszło dwadzieścia lat temu rozpoczął proces reform gospodarczych. Niezmiennie ostry tak w sądach, jak i słowach. Czego dał zresztą zaraz wyraz, gdy bezpośrednio po rozdaniu nagród zabrał głos. Przeciwstawił on obecnemu premierowi temu, kto miał odebrać nagrodę specjalną BCC (ta ceremonia miała się dokonać za chwilę). Bo oprócz nagród odbieranych przez ludzi biznesu, BCC przyznaje nagrodę, którą jako pierwsza otrzymała niemal dwadzieścia lat temu Margaret Thatcher, a jako ostatni Jerzy Buzek. Otrzymują ją też ludzie kultury (nagrodę otrzymali Andrzej Wajda i Krzysztof Penderecki) ale tym razem otrzymał ją znów polityk. Były premier, Leszek Miller. Za wprowadzenie Polski do Unii Europejskiej ale też za obniżenie podatku dla przedsiębiorców (co, jak podkreślono, przyniosło wzrost dochodów budżetowych) oraz doprowadzenie do uchwalenia ustawy o swobodzie działalności gospodarczej. Aluzja aż nadto oczywista, wręcz trudno tu nawet mówić o aluzji. Laudację wygłosił Jan Krzysztof Bielecki, który zarzucił przygotowany dlań tekst (zdradzając przy okazji, jak ta rzecz zwykle wygląda) i zdecydował się na tekst jak sądzimy dużo bardziej osobisty. Opowiedział, że kiedyś, wiele lat temu, obaj byli po przeciwnych stronach barykady i nie wyobrażał sobie, aby mogli zagrać na jednym boisku w jednej drużynie ale tak się właśnie stało. Głos zabrał też sam nagrodzony, zaznaczając, że nie jemu wyłącznie przypada zasługa, jeśli idzie o wprowadzenie Polski do Unii, że dzieli on ją także z poprzednikami. Ale jak podkreślił (z właściwą sobie skromnością), że tak, jak w sztafecie, na ostatniej zmianie wystawia się… tego najlepszego. Życzył też obecnemu premierowi, aby był następnym odbierającym nagrodę za obniżenie podatków. Dość może jednak już tych politycznych akcentów (i przytyków). Czekało nas jeszcze wspólne zdjęcie laureatów, którzy odbierali tego dnia nagrody. I tych, którzy je przyznali. To nasze jest zrobione z góry, z loży.
I część już nieoficjalna, bankiet w salach redutowych teatru. Stanęły tam stoiska promocyjne różnych firm (jednym z nich było stoisko Delic-Polu), był pokaz mody. Podczas dwóch aukcji charytatywnych zbierano pieniądze na pomoc dzieciom dotkniętym autyzmem i pomoc czekającym na adopcję porzuconym niemowlętom (mamy taki problem). Gospodarze nie zapomnieli też oczywiście o odpowiednim poczęstunku. Przede wszystkim (i dlatego ta część nieoficjalna jest zwykle równie ważna, jak ta oficjalna) była to okazją do spotkań i rozmów. Czasem w cztery oczy, czasem w większym kilku lub nawet kilkunastoosobowym gronie. I często (to dobra po temu okazja), do nawiązywania nowych kontaktów. Oczywiście były osoby w pewien sposób wyróżnione, z racji tego, że znane publicznie (tu rej wiódł chyba Leszek Miller). To w naturalny sposób było widoczne ale bardzo ważna była też możliwość spotkania ewentualnych przyszłych partnerów w biznesie i z tej możliwości skwapliwie korzystano. Dla wszystkich miał zaś czas na rozmowę i wspólne zdjęcie pełniący rolę gospodarza (i świetnie się z niej wywiązujący) prezes BCC, Marek Goliszewski. Chętnie też pozujący do wspólnych zdjęć (parę też sami zrobiliśmy).
Ta relacja – i tu musimy prosić o wybaczenie – jest w oczywisty sposób mocno skrótowa. Nie kryjemy też mocno subiektywnego punktu widzenia. Dla nas nagroda dla klubowicza jest oczywiście ważniejsza niż te pozostałe, choć obiektywnie to niezbyt sprawiedliwe. Były to bowiem nagrody równorzędne. Tu jednak odsyłany na stronę organizatora, gdzie jest pełna lista laureatów wraz z uzasadnieniem. za co nagrodę przyznano. I w ogóle pełniejsza (choć też niezbyt obszerna) relacja. Na pewno było to ważne, jedno z najważniejszych wydarzeń w świecie biznesu. Acz z gradacją lepiej zachować pewną ostrożność (choćby po to, by kogoś nie urazić).
relacja na stronie BCC (kliknij, aby przeczytać)