administrator
24 stycznia

Kojarzenie ofert gospodarczych w BABALU
spotkanie klubowe

Noworoczne kojarzenie ofert gospodarczych to już w klubie tradycja. W BABALU też już gościliśmy nie pierwszy raz.


BABALU jako restauracja z rodzaju „jesz ile chcesz (i ile możesz)”, należy do miejsc ukochanych przez tych, którzy lubią dobrze i dużo zjeść. Oraz miejsc przerażających dla tych, którzy obawiają się zjeść za dużo. A także miejsc dla tych, którzy lubią kulinarne eksperymenty i tu już konkurencja jest znacznie mniejsza ,jeśli nieomal żadna. Ale o tym może za chwilę, choć z kulinarnej oferty BABALU korzystać można było od samego początku i na stołach od razu pojawiły się pełne talerze. Oprócz tego, co dla żołądka, postaraliśmy się też o odrobinę rozrywki. Z pustego kapelusza iluzjonistki wzleciał w powietrze gołąb. Dotknąć można było niedużego ale bardzo zębiastego krokodyla (stanowczo nie były to zęby mleczne). Nie tylko dotknąć ale i okręcić sobie wokół szyi można zaś było parumetrowego węża boa. Wielu ludzi się ich brzydzi, a przecież są przemiłe w dotyku. Potem wszystkich przywitała Barbara Jończyk, prezes opiekującego się klubem Europejskiego Klubu Przedsiębiorczości, dla przyjaciół (czyli wszystkich klubowiczów) zaś po prostu Basia. O planach klubu na ten rok opowiedział dyrektor klubu, Rafał Korzeniewski. A Paweł Burczyk, znany aktor i zarazem mecenas naszej klubowej akademii filmowej dał wykład …o inwestowaniu. W ogóle, czy komik może pojawić się na poważnym biznesowym spotkaniu i jeszcze je poprowadzić, nie wychodząc z tej roli? Może nie każdy ale świetny tak i mogliśmy się o tym przekonać. Potem przyszedł czas na prezentacje, każdy miał parę minut, aby opowiedzieć o swojej firmie. Mniej odważnych (skutecznie) zachęcał Paweł Burczyk. I pomagał zmierzyć się z nie tak łatwą sztuką mówienia do mikrofonu. Zaśpiewał dla nas jeszcze znany już nam z występów w duecie ale teraz zaczynający także karierę solową Filip Moniuszko i poznaliśmy jego przystojną menedżerkę. I była jeszcze loteria wizytówkowa, w której (stąd nazwa) za losy posłużyły nasze wizytówki. Pośród nagród była między innymi uchwycona na jednym ze zdjęć para butelek dobrego wina podarowana nam przez jednego z gości. Oraz przekazany nam za pośrednictwem Basi Jończyk przez Beatę Tyszkiewicz egzemplarz jej książki z dedykacją. Wśród, bo cennych nagród było więcej. To był już koniec części oficjalnej, teraz jednak nadszedł czas na część już mniej oficjalną ale nie mniej od niej ważną. Tamte prezentacje to był oczywiście tylko wstęp, wstęp do indywidualnych rozmów w mniejszych i większych grupkach, które pozwalają zawarte znajomości przekształcać w konkretne rezultaty biznesowe dla naszych firm. Przez poznanie się do wykorzystania możliwości, jaka tkwi we współpracy pomiędzy firmami wchodzącymi w skład klubu. Taka jest idea i sens takich spotkań, z których to było w tym roku pierwsze ale będą oczywiście następne. Rozmów przy suto i smacznie zastawionym stole. Były oczywiście dania gotowe, a dokładnie gotowe potrawy, z których można było sobie skomponować posiłek. Kuszące swym wyglądem i nie zawodzące w smaku. Ale specjalnością BABALU są  (o czym wiedzieliśmy, bo już tu byliśmy) potrawy które komponujemy sami, a potem na naszych oczach smażą je kucharze z dalekiego Nepalu. Najpierw wybieramy nakładając do miseczki składniki. Wybieramy rodzaj mięsa (możemy też je mieszać), wybieramy też różne dodatki, w tym kluski czy kukurydzę albo ryż. Mamy tu swobodę czyli stoi przed nami poważne zadanie. Potem jeszcze dobieramy jeden z kilku sosów i nasz zestaw trafia na patelnię. Trafiliśmy, czy nie z doborem składników? Zaraz się o tym przekonamy. I trzeba przyznać, odsetek trafień rośnie tu z każdą naszą wizytą. Aby nie rośnie także nasz obwód w pasie? No, tu już trzeba się pilnować. Ale pojawiła się też nowość, której tu podczas naszej poprzedniej wizyty tu nie było. Przyrządzane na naszych oczach sushi. Naprawdę świetne sushi ale to już zaskoczeniem być nie powinno, bo właścicielka BABALU, Monika Marzec, jest jednocześnie właścicielką So An Sushi Club czyli tzw. Suszarni. Japońskiej restauracji, gdzie sushi to oczywiście gwóźdź menu. Okazało się, że zapomnielibyśmy o niej, bo dotąd jej nazwisko nie padło. Tak, jak nazwisko aktorki Laury Łącz, mecenaski naszej akademii teatralnej i kolejnej aktorki, Tatiany Sosny-Sarno, która pojawiła się w BABALU towarzystwie znanego reżysera Jerzego Gruzy.


Do zobaczenia w BABALU? Jeszcze nie wiemy, gdzie urządzimy następne kojarzenie ofert, powinna tu być jednak jakaś odmiana. Ale do BABALU po prostu wpadajcie. Warto. Dają tam naprawdę dobrze jeść. I bardzo nawet obficie, bo to przecież jedna z tych restauracji, gdzie jesz ile chcesz (i ile możesz), o czym już wspomnieliśmy. Ci, co tam byli, przekonali się o tym. A ci, co nie byli? Niech oczywiście żałują i … niech tam wpadną. Jedynie jaroszom nie polecamy, bo to musi być dla nich udręka.

 

 

 

 

 

 


restauracja BABALU, Warszawa ul. ks. Kłopotowskiego 33 


strona internetowa: http://www.babalu.pl  

Magazyn przedsiębiorcy
galeria zdjęć