21 maja
ENERGIA I ZMIANY KLIMATYCZNE –
globalne wyzwanie, regionalne rozwiązania
globalne wyzwanie, regionalne rozwiązania
Skorzystaliśmy z zaproszenia na konferencję zorganizowaną przez naszego partnera demosEuropa Centrum Strategii Europejskiej wspólnie z ambasadą Danii i Baltic Development Forum. To była kolejna konferencja poświecona temu tematowi i może to robić wrażenie nadmiaru już ale nie słusznie. Usprawiedliwia to tak ważność, jak i pilność tematu (o czym dalej). Nie jest też przypadkiem, że współorganizatorem była duńska ambasada.
Pilność? O co tu chodzi? O zbliżającą się XIV Światowa Konferencję Klimatyczną ONZ, która odbędzie się w grudniu tego roku Poznaniu. Stanowi ona etap przed zaplanowaną już kolejną konferencja w Kopenhadze. Jeśli ta u nas będzie owocna, to może dojść do sytuacji, gdy rola tamtej ograniczy się do potwierdzenia tego, co zostanie uzgodnione w Poznaniu. Jeśli nie, to o wszystkim przyjdzie decydować w Kopenhadze (stąd obecność jako współorganizatora konferencji strony duńskiej). Możliwe są oczywiście warianty pośrednie. A do uzgodnienia są rzeczy naprawdę ważne. Protokół z Kioto nieodwołalnie traci ważność w 2012 roku. Do tego protokołu z Kioto nie ratyfikowały Stany Zjednoczone i nie objął on w ogóle Chin (które już dziś dorównały pod względem emisji dwutlenku węgla Stanom) oraz kolejnej nowej potęgi przemysłowej – Indii. Jednym z wyzwań, które stoją przed konferencjami w Poznaniu i Kopenhadze jest objęcie nowym porozumieniem wszystkich państw będących liczącymi się emitentami dwutlenku węgla. Bez tego cel porozumienia nie zostanie spełniony. I chyba nie trzeba tłumaczyć dlaczego.
Smaczku konferencji dodała informacja, że parę dni wcześniej na posiedzeniu połączonych komisji do spraw gospodarczych i Unii Europejskiej polskiego Sejmu minister środowiska prof. Maciej Nowicki wraz z przedstawicielem ministerstwa gospodarki przedstawili stanowisko polskiego rządu wobec tzw. pakietu klimatycznego Unii Europejskiej czyli propozycji zestawu propozycji przedstawionych przez Komisje Europejska a mających na celu ograniczenie emisji dwutlenku węgla. Stanowisko zdecydowanie negatywne. Bo zdaniem polskiego rządu przyjęcie go w tej postaci zagraża szybkim wzrostem cen energii i obniżeniem konkurencyjności opartej na węglu polskiej gospodarki. Zapowiedziano przy tym próbę stworzenia wspólnego frontu państw wewnątrz Unii Europejskiej, które podzielają to stanowisko, tzw. „klubu przyjaciół węgla, jak go określono”. Wśród państwa, z którymi rozmawiano o nowej inicjatywie wymieniono między innymi Danię. Jak wzywać do podjęcia ambitnego planu w zakresie ograniczenia emisji dwutlenku węgla na konferencji w Poznaniu i jednocześnie przeciwstawiać się propozycjom Komisji Europejskiej zmierzającym w tym samym kierunku? Wydaje się, że jeśli nie cały polski rząd, to przynajmniej minister środowiska znalazł się w rozkroku. Wobec tego, iż miał on być obok swojego duńskiego odpowiednika gościem konferencji, takie pytanie musiało paść. I padło.
Konferencję rozpoczęło śniadanie dowcipnie nazwane energetycznym. „Podładowani” w ten sposób uczestnicy konferencji szybko wypełnili sale obrad w centrum konferencyjnym na Foksal, nie obeszło się przy tym ze względu na ich liczbę bez dostawiania nowych krzeseł. Z pierwszych już zdań jakie padły odnotować warto te, że zadanie jakim jest ograniczenie emisji dwutlenku węgla to rewolucja i jak każda rewolucja nie ma ona żadnych szans na sukces, jeśli będzie ona dziełem tylko polityków. Zabrzmiało to górnolotnie ale tak jest w istocie. Nieczęsto zresztą politycy decydują się na tak zdecydowane kroki w odpowiedzi na zagrożenie, którego skutki dopiero odczujemy. I na temat którego wciąż trwa dyskusja, czy istotnie dwutlenek węgla to zagrożenie wywołuje. Mówił o tym minister środowiska prof. Maciej Nowicki. Uprzedzając to pytanie użył sformułowania, które może nas trochę śmieszyć ale tak formułuje się to w świecie nauki. „Z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, stwierdzono, że to człowiek odpowiedzialny jest za ocieplenie klimatu”. Mówią o tym raporty IPCC czyli (rozszyfrujmy tą nazwę, bo nie każdy przecież wie, co ona oznacza) Międzynarodowego Zespołu ds. Zmian Klimatu, stanowiącego płaszczyznę współpracy setek naukowców z wielu krajów, a powołanego wspólnie przez dwie agencje ONZ zajmujące się tymi sprawami. Jednym z tych naukowców jest prof. Zbigniew Kundzewicz (PAN), który wypowiadając się w tej sprawie w jednym z paneli dodał, że spośród 12 spośród 13 ostatnich lat to najcieplejsze lata od 1850 roku. Czyli od kiedy w ogóle dysponujemy danymi pozwalającymi na takie porównania. Efekt cieplarniany jest zatem faktem. Zawdzięczamy mu życie na ziemi ale teraz swymi działaniami doprowadziliśmy do tego, że stał się on dla nas zagrożeniem. Wróćmy wszak jeszcze do początku konferencji. W swoim wystąpieniu prof. Maciej Nowicki mówił nie tylko o konieczności globalnego porozumienia w sprawie ograniczenia emisji dwutlenku węgla ale też o funduszu adaptacyjnym, gromadzącego środki na pomoc krajom już dotkniętym zmianami klimatycznymi. Takie fundusze nawet istnieją ale nie dysponują znaczącymi środkami, co więcej ilość tych środków wręcz spada. Problem dotyczy nie tylko zagrożonych zalaniem wysp na Pacyfiku (co trzeba przyznać przemawia do wyobraźni), ale także wielu innych regionów globu. Można powiedzieć, że pogoda się rozregulowała ale to nie jest problem parasola, po który częściej bądź rzadziej musimy sięgać ale rolnictwa, stanowiącego w wielu biedniejszych krajach podstawę utrzymania większości ich ludności. Problem głodu, który zupełnie realnie zaczął zaglądać w wielu rejonach świata w oczy ludzkości. Ale nawet w sprawach, co do których obiekcji nie ma, jak zwiększenie udziału źródeł odnawialnych tej konsekwencji nie ma. Bo dlaczego na badania naukowe ich dotyczące wydajemy parokroć mniej niż na te związane z energia atomową? O tych sprawach nie da się mówić w oderwaniu od problemu środków i wpływu na gospodarkę. Z tego względu konferencję w Poznaniu poprzedzą dwie konferencje, na których spotkają się (osobno) ministrowie finansów i gospodarki.
Ten problem mamy i my. I było to już wyżej zasygnalizowane. Przypomniano tu spór o podział praw do emisji, wokół czego doszło do sporu między ministrem środowiska a innymi członkami rządu. Wtedy szło o to, czy więcej tych praw przyznać energetyce, bo konieczność dokupowania praw do emisji na wolnym rynku w nieuchronny sposób doprowadzi do wzrostu cen energii, czy raczej zachować je dla innych sektorów gospodarki, choćby dla cementowni, które dokonały znaczącego postępu jeśli idzie o modernizację i byłoby to karanie ich za dokonany w tej dziedzinie postęp. Tu był to spór o racjonalność w działaniu. Widać było jednak, że spór jest znacznie głębszy i deklaracja ministra, że po groźbę dymisji sięgnie dopiero w ostateczności, to jak jest on poważny tylko podkreślało.
W sprawie zmiany sposobu podziału praw do emisji dwutlenku węgla z administracyjnego podziału (jak dziś) na sprzedaż ich w formie aukcji podtrzymał stanowisko rządu. Polski rząd chce by do tego rozwiązania dochodzić stopniowo, co roku od 2013 zwiększając udział puli rozdzielanej w formie aukcji. Zrobienie tego od razu może spowodować bowiem lawinowy wzrost cen energii bądź zapaść polskiego sektora energetycznego. Nie tylko uzależnionego od węgla ale i po prostu przestarzałego (średnia wieku bloków energetycznych to coś 30 lat). Na terapię szokową nas nie stać.
To nie są jednak nowe spory. Przejdźmy więc do gości zza nieodległej zagranicy. Z Danii. Jak oni to widzą? Przede wszystkim są to dla nich sprawy o wiele ważniejsze. Dania widzi się tu w roli lidera, który ma dać przykład światu. O tym mówił Thomas Becker, zastępca ministra ds. klimatu i energii Danii, który na konferencji również wystąpił w tej roli, zastępując nieobecna panią minister Connie Hedegaard. W ciągu ostatniego ćwierćwiecza zużycie energii w Danii nie wzrosło. Nie oznaczało to gospodarczego regresu. Dochód narodowy wzrósł bowiem w tym czasie o 70%. Dania nauczyła się energię oszczędzać. Lub – to zabrzmi mocniej – lepiej wykorzystywać. I dalej stawia sobie ambitne cele. Wykraczające poza poziom wyznaczony propozycjami z pakietów klimatycznych. Dalszej redukcji emisji dwutlenku węgla o 30% procent w stosunku do 1990 roku. I zwiększenia udziału odnawialnych źródeł energii do poziomu 20%. Dania chce wysłać w ten sposób przesłanie całemu światu. Można to zrobić, można wystąpić w roli lidera tylko wtedy, gdy zacznie się od siebie. Do roli członka „klubu przyjaciół węgla” Dania się jednak chyba nie nadaje. Zwłaszcza, że jest to już światowy lider jeśli idzie o wykorzystanie źródeł odnawialnych w energetyce (Dania postawiła na elektrownie wiatrowe).
Czy na tej drodze nie ma pułapek? Czy aby czegoś nie robimy nie trak? Także i Duńczycy zdają sobie sprawę, że wysiłki poszczególnych krajów będą w dobie globalizacji zupełnie bezowocne, jeśli nie uda się ich do nich przekonać innych. Czy do Chin nie wyprowadziły się całe fabryki z Europy? Problem został wyeksportowany. Nie obciąża naszych statystyk ale czy naprawdę został rozwiązany? Sprawa dotyczy nie tylko Danii, a może zwłaszcza nie Danii ale nas. Ten przykład padł i posługuje się nim zresztą (także w zagranicznych rozmowach) polski minister gospodarki i wicepremier Waldemar Pawlak. Proponuje on rozważenie budowy przez Polskę na Ukrainie elektrowni węglowej. Tak tuż u naszych granic, niedaleko, bo pracowałaby na naszym, u nas wydobywanym węglu. Z punktu widzenia wymagań z pakietu klimatycznego bylibyśmy w porządku, bo Ukrainy jego ograniczenia przecież nie dotyczą. Nie są zresztą to tylko spekulacje, podjęto w tej sprawie nawet jakieś wstępne rozmowy. Ale, czy ma to jakikolwiek sen? To wyzwanie stojące przed konferencjami w Poznaniu i Kopenhadze. A dla nas i Unii Europejskiej sprawa do poważnego przemyślenia, także jeśli idzie o pakiet klimatyczny.
Były pytania i dyskusja o odnawialnych źródłach energii. Padło oczywiste w tej sytuacji pytanie, czy nas na takie jak duńskie rozwiązania stać? Bo Dania, która oparła swoją energetykę w znacznym stopniu na elektrowniach wiatrowych jest krajem, gdzie energia elektryczna jest droga. Odpowiedź jaka padła, wyjaśniła, że związane jest to związane przede wszystkim z wysokimi podatkami.
Mniej entuzjastyczny był stosunek do biopaliw. Tu raczej panuje zgodność, że uprawy roślin z przeznaczeniem na cele energetyczne nie są kierunkiem, który można uznać za przyszłościowy, ze względu na coraz wyraźniejszy kryzys żywnościowy. Te uprawy są bowiem konkurencja dla produkcji żywności. Nadzieje wiąże się tu raczej z biopaliwami tzw. drugiej generacji czyli zużytkowywaniem na te cele odpadów z produkcji rolnej. Bez entuzjazmu podchodzono do technologii CSS, czyli przechwytywania i magazynowania dwutlenku węgla, wciąż jeszcze będącej tak naprawdę w powijakach, kosztownej i… powiększającej zużycie energii.
Te wątki podnoszone były jednak po wielokroć. Czy pojawiło się zaś coś nowego? Może nie było to całkiem nowe ale zobaczyć mogliśmy realnie jeszcze inną drogę. Oszczędzanie. I próbę odpowiedzi, czy wyzwanie związane z ograniczeniem emisji dwutlenku węgla do atmosfery może dać impuls gospodarce? Odpowiedź, jaka usłyszeliśmy brzmiała, że może, tak jak dał go kryzys naftowy.
O tym impulsie mówili przedstawiciele duńskiego biznesu. Bo co dla jednych firm stanowi problem, przekładający się na wzrost kosztów, dla drugich stanowi (na szczęście) szansę zarobku. I przedstawicieli tych właśnie firm zaproszono. Mówili oni, że najlepszą formą walki z zagrożeniami klimatycznymi jest jej oszczędzanie. Efektownie mówi się tu o negawatach, megawatach, które mogą okazać się zbędne. Wielkie, największe wręcz możliwości tkwią tu w ograniczeniu zużycia energii potrzebnej do ogrzewania budynków.
Jakie to były firmy? Zwykłym zjadaczom chleba nazwa Rockwoool nie musi kojarzyć się z producentem wełny mineralnej ale to właśnie ich wełną mineralną budowlańcy opatulają nasze domy. Rynek polski jest dla Rockwoola na tyle obiecujący, że zlokalizował on tu swoją fabrykę. Zawory duńskiego Danfossa przy grzejnikach są zaś w bardzo wielu polskich domach. Najprawdopodobniej również u nas – proszę sprawdzić. Dostarczono ich na polski rynek przeszło 20 milionów. Regulacja miast otwierania okien, gdy robi się za gorąco. Proste, prawda? W Danii popularne są też pompy cieplne ale w naszych warunkach ze względu na cenę na ich szersze zastosowanie przyjdzie jeszcze poczekać. Również i Danfoss ma swoją fabrykę w Polsce. Ocieplanie budynków i modernizacja instalacji grzewczej są to przedsięwzięcia niezwykle efektywne z punktu widzenia stawianych tu celów i zarazem korzystne dla użytkowników budynków. Poprawiające komfort ich użytkowania i zmniejszające jego koszty. To wszystkoibanał, tu nawet nie potrzeba przekonywać. Ta świadomość bowiem już jest ale potrzebne jest realne wsparcie państwa, bo wciąż wielu użytkowników ocieplenie i i modernizacje instalacji grzewczej nie stać. Potrzebne są programy kredytowe i być może także bezpośrednie wsparcie finansowe. I to się opłaci! O to apelował przedstawiciel Rockwoola, zresztą… Polak.
Kolejna firma VESTAS nie jest może szeroko znana ale znana być może. Ktoś przecież musi produkować wyposażenie elektrowni wiatrowych, ktoś musi je projektować i wreszcie budować. Tym wszystkim zajmuje się VESTAS. To potentat w tej branży, należy doń 20% (niemałego już) światowego rynku. O ile technologia nie jest nowa, to postęp techniczny jest olbrzymi. Dawno wyszliśmy już z etapu eksperyment. Nastąpił olbrzymi wzrost wydajności, do tego rośnie moc samych turbin zestawianych do tego w całe wiatrowe farmy. Coraz więcej jest ich także w Polsce. Do tego w stosunku do energetyki jądrowej traktowanej przez wielu jako panaceum jeśli idzie o ograniczenie emisji dwutlenku węgla mają one jedną przewagę, której zaprzeczyć nie mogą najwięksi zwolennicy tamtej. Znacznie krótszy proces inwestycyjny.
Wnioski? Może to trochę ryzykowne ale postarajmy się je zebrać. Jednak oszczędzanie. Mamy tu nie tylko my, cała Europa ale my szczególnie wielkie możliwości. Możliwości mierzone skalą dotychczasowych zaniedbań i naszego w tym względzie zapóźnienia. To powinien być ze względu na efektywność podejmowanych tu działań numer jeden. O ile trudne będzie odejście naszej energetyki od węgla, to kolejne rezerwy kryją się w modernizacji tej energetyki, której wydajność mocno odstaje od tej w Europie. Węgiel, jedno ze źródeł energii którego tak w Europie, jak i w świecie mamy dużo w przeciwieństwie do ropy i gazu wymaga zresztą pewnego odczarowania. Używać będziemy go jeszcze długo i może to wymagać zracjonalizowania podejścia w tej sprawie w Europie. Może proste wskaźniki są łatwe w zapisach ale nie są najlepsze? W warunkach Polski szybkie, radykalne odejście od węgla może oznaczać katastrofę dla gospodarki. Lub skłaniać do tak nieracjonalnych rozwiązań, jak lokalizacja nowych (węglowych!) elektrowni tuż za naszymi granicami. Może zadania stawiane poszczególnym krajom powinny być jednak formułowane z uwzględnieniem ich efektywności w konkretnych warunkach?
O tym, że rozwiązania w pakiecie klimatycznym nie mogą zamienić się w barierę dla polskiej gospodarki, która jest dopiero na etapie doganiania Europy mówiła Danuta Hübner, komisarz ds. Polityki Regionalnej w Komisji Europejskiej, która zawitała na konferencji na krótko (raptem pół godziny, może nawet nie tyle) ale zaznaczyła na niej wyraźnie swoją obecność. Mówiła bowiem mocno i dobitnie, było to wezwanie do zajęcia przez Polskę bardzo zdecydowanego, twardego stanowiska w tej sprawie. Odpowiadając na pytanie dotyczące energetyki jądrowej opowiedziała się za podjęciem wreszcie poważnej debaty na ten temat, miast jej unikania i chowania głowy w piasek.
Pakiet klimatyczny dodajmy wreszcie, nie będzie zresztą miał sensu jeśli nie będzie on faktycznie elementem szerszego, ogólnoświatowego porozumienia w tej sprawie. Bez Stanów Zjednoczonych. Bez Chin i Indii to powtórzmy jeszcze raz po prostu nie ma sensu. To musi być wspólny wysiłek. Można a nawet trzeba się zgodzić , że ograniczenia nie będą dla wszystkich jednakowe ale to musi być wspólny skoordynowany wysiłek jeśli chcemy być rzeczywiście skuteczni.
Potem był jeszcze lunch. Miejscowa restauracja cieszy się zasłużona opinia jednej z lepszych w Warszawie i w pełni ją miała potwierdzić. Była to zarazem okazja (przez wielu wykorzystana) do kontynuowania dyskusji w luźniejszej już atmosferze, jak również do nawiązywania przy okazji nowych znajomości i kontaktów.
Relacja z konieczności nie mogła być bardzo obszerna, ograniczyć musiała się do najważniejszych wątków i wniosków z dyskusji i z tego powodu może sprawić pewien zawód. Zabrakło jeszcze czegoś, wymienienia jej uczestników (padły nazwiska tylko kilku z nich) ale tu odsyłamy do galerii zdjęć. Jedno z nich mimo wszystko wymienimy. Prezesa demosEuropy Pawła Świebody, któremu pogratulujemy kolejnej udanej konferencji. Gratulacje składamy też jego duńskim partnerom, współorganizatorom konferencji.
Relację z konferencji odznaleźć też można na internetowej stronie demosEuropy, aby się tam przenieść wystarczy tu kliknąć.