administrator
16 sierpnia

Letni Koncert Galowy w Amfiteatrze na Woli

Letni Koncert Galowy miał być inauguracją naszej klubowej Akademii Muzyki i okazał się inauguracją niezwykle udaną. W roli głównej wystąpiła Królewska Orkiestra Symfoniczna przy Pałacu w Wilanowie ale tym razem koncert odbył się nie w Wilanowie ale w amfiteatrze w Parku Sowińskiego na Woli.

Orkiestra zresztą dość często koncertuje poza swoją nominalną siedzibą w Wilanowie. Drugim bohaterem, takim o którym zwykle się pisze jako o cichym bohaterze był namiot rozpięty nad amfiteatrem. Burza, która rozpędziła dwa tysiące chętnych do wysłuchania koncertu na rynku staromiejskim odbywającego się w ramach festiwalu Jazz na Starówce – namiotowi rozpiętemu nad amfiteatrem nie dała rady. Bębniący w namiot deszcz i grzmoty piorunów najmocniej słyszalne były, gdy rozbrzmiewały dźwięki walca Johanna Straussa Nad Pięknym Modrym Dunajem, niemal zagłuszając na chwilę muzykę (nie był to więc tak do końca cichy bohater). Strugami zaś spływała z namiotowej płachty woda. A jeszcze na godzinę przed wydawało się, że zapowiadane na ten dzień burze mimo chmurzącego się nieba nie spadną na Warszawę, dopiero tuż przed koncertem zachmurzyło się na dobre i zerwał się wiatr ale deszcz wciąż jeszcze nie spadł, rozpadałó się na dobre dopiero po jego rozpoczęciu. A gdy koncert się skończył, przestał też padać deszcz…. Ci, którzy przedłożyli muzykę klasyczną nad jazz dokonali tego dnia stanowczo lepszego wyboru.

W programie koncertu postawiono na przeboje. Bo muzyka poważna też ma swoje przeboje. Jak każda inna. Był wspomniany walc Nad pięknym modrym Dunajem ale i preludium do opery Georga Bizeta Carmen. Nie zabrakło arii operowych i operetkowych. Pokaz swej sztuki dali sopran Anna Rosa i tenor Adam Zdunikowski. Było O mio babbino caro z opery Gianni Schicii Giacomo Pucciniego w wykonaniu Anny Rosy. I Wielka Sława to żart z operetki Baron Cygański Johanna Straussa w wykonaniu Adama Zdunikowskiego. Zaśpiewali też rzem, w duecie Usta milczą dusza śpiewa z operetki Wesoła Wdówka Franciszka Lehara. W drugiej części, pomiędzy częściami nie zrobiono ze względu na padający wciąż deszcz przerwy, więc wyodrębniona była ona bardziej w programie niż w praktyce, przyszedł czas na przeboje muzyki filmowej. Jeśli ktoś traktuje muzykę poważną jako zamknięty rozdział w historii muzyki, coś, co się wciąż gra i słucha ale sięga się wyłącznie do historycznego materiału, to ma z nią kłopot. Bo współczesna muzyka filmowa to przecież niemal wyłącznie muzyka poważna. Jest to tak oczywiste, że przestaliśmy to zauważać. W programie nie zabrakło muzyki z Ojca Chrzestnego, Ave Maria z Prowokatora (w wykonaniu Anny Rosy) i najsławniejszego chyba filmowego marsza z Mostu na rzece Kwai. Nic nie wspomnieliśmy dotąd o dyrygentach. Nie wyglądali tak, jak się spodziewamy, że powinni wyglądać dyrygenci. Dyrygent powinien miotać się po scenie… Poważny i zarazem sympatyczny Janusz Przybylski, nie tylko dyrygent ale i dyrektor artystyczny orkiestry do tego wizerunku nie pasował. Bardzo mu za to pasowała mu koloratka do fraka i niczego w tym wypadku nie przedrzeźniała ale dodawała powagi. Udział urodziwej Iriny Bogdanovich był może skromniejszy czasowo, ale nie dało się nie zwrócić uwagi, na marsz z Mostu na rzece Kwai, w czasie którego maszerowała z batutą po scenie. Był duet młodych ale znanych już gitarzystów Grzegorza Krawca i Adama Oleńczaka. Na akordeonie (jakoś nie kojarzy nam się z muzyką klasyczną ale kiedyś trzeba się przełamać) zagrał zaś Mikołaj Majkusiak. No i oczywiście orkiestra. Stworzona (i wymyślona) przez Andrzeja Rosę, jej menadżera działa od 2004 roku. Na początku miał być to mały, kameralny zespół grający we wnętrzach i ogrodach pałacu w Wilanowie muzykę z epoki. Powstała orkiestra symfoniczna licząca ponad 120 muzyków. Pałac ani pałacowe ogrody nie mogły już wystarczyć i orkiestra gra nie tylko tam. A nawet częściej gdzie indziej. To w polskich (i nie tylko polskich) warunkach zupełne novum. Orkiestry symfoniczne nie powstają ot tak sobie. To zawsze ciężka praca, także organizacyjna, tu od pomysłu do efektu jaki mogliśmy podziwiać nie upłynęło wiele czasu. Nie wspomnieliśmy jeszcze o kimś, o prowadzącej koncert aktorce Laurze Łącz. W roli konferansjera znamy ją z klubowych imprez bardzo dobrze, bo prowadziła je nie raz. Na stałe też w tej roli współpracuje z orkiestrą. I oczywiście po raz kolejny nie zawiodła.

Warto wspomnieć też o nagłośnieniu koncertu. W koncertach w plenerze nie zawsze to wychodzi, bywa że żeński chór zaśpiewa basem, albo coś znienacka zacznie buczeć. Nic takiego się nie zdarzyło, wolski amfiteatr to obiekt na wpół stały i pod tym względem przygotowany be z zarzutu.

Wśród sponsorów koncertu znaleźli się członkowie naszego Klubu.
PKF Consult, Sopro, a także Rancho Pod Bocianem. W pięknie wydrukowanym programie koncertu (zawierającym też informacje o orkiestrze), który został rozdanym obecnym, znalazły się dla nich wszystkich podziękowania. Wśród partnerów wymieniono też nasz Klub, a szczególne podziękowania za wspieranie działalności orkiestry złożono Barbarze Jończyk. Wymieniony jako partner został również nowy członek naszego Klubu STUDIO GRUPA, który brał też udział w przygotowaniu koncertu. Na jednym ze zdjęć widać tzw. kran do którego podwieszona była filmująca koncert kamera z ich logo. Gratulacje w imieniu sponsorów koncertu po jego zakończeniu złożyła orkiestrze prezes Zarządu PKF Consult pani Ewa Jakubczyk-Cały.

Na koncert zostaliśmy zaproszeni przez mecenasa naszej klubowej Akademii Muzyki i zarazem szefa Królewskiej Orkiestry Symfonicznej Andrzeja Rosę. Dla naszej Akademii, jak to już napisaliśmy na początku, była to jej efektowna inauguracja.


Magazyn przedsiębiorcy
galeria zdjęć