Inauguracja Klubu Podróżnika
Wznowiliśmy działalność naszego Klubu Podróżnika i do razu rozpoczęliśmy od mocnego akcentu, gdyż razem z nowym opiekunem klubu, Travel Architects, czyli Architektami Podróży, zaprosiliśmy podróżnika, globtrotera Wojciecha Dąbrowskiego, jednego z niewielu ludzi na świecie, który w swoich podróżach odwiedził wszystkie 7 kontynentów. I ponad 230 krajów. Podróżuje z plecakiem, własnym namiotem i bywa, że autostopem. Ale odkrył też uroki podróżowania statkami wycieczkowymi. Zawsze podróżuje sam, w czym akurat nie musimy go naśladować, ale w jego wypadku jest to z rozmysłem podjęta decyzja. Dzięki temu poznaje na szlaku swoich podróży ludzi. Samotnemu podróżnikowi łatwiej przełamać barierę, która jest nie tylko barierą języka.
I zawsze wraca do swojego rodzinnego Gdańska, choć odkąd jest na emeryturze większą część roku spędza w podróżach. Swoje wspomnienia spisał w książce „Na siedem kontynentów”. Te 304 strony zapełnione niedrobnym drukiem i bogato ilustrowane to oczywiście ułamek wrażeń wyniesionych z tych podróży. Zamieszcza je też na stronie internetowej i ciągle ich tam przybywa. I to nie tylko wrażenia z podróży, a właściwie przewodnik. Opisuje co warto zobaczyć, jak się tam dostać, gdzie przenocować i jak rozwiązać problem z wyżywieniem. Właściwie możemy spakować plecak i ruszyć jego śladem. Choć przedtem warto jeszcze sprawdzić, czy nie toczy się tam aby wojna domowa. Jeśli lubimy wrażenia ekstremalne, jeśli podnieca nas to, że będzie trzeba w zależności od sytuacji modyfikować w trakcie swoje plany, to poleca Afrykę, tę Czarną, na południe od Sahary. Ale ciekawe miejsca można znaleźć na całym świecie. Także w Europie. Sybaryci też mogą odbywać podróże, wycieczkowce, te wielopiętrowe luksusowe hotele na wodzie docierają w wiele miejsc, do których trudno się dostać w inny sposób. On sam taką forma podróży też nie gardzi i wybiera się w przyszłym roku na rejs wokół Nowej Zelandii i wyjątkowo w tym wypadku szuka towarzysza podróży. Może będzie to jeden z klubowiczów? A może wybierzemy się na pielgrzymkę na górę Athos, gdzie ugoszczą nas mnisi? Wysoki, ogorzały starszy mężczyzna na pierwszy rzut oka nie przypominał podróżnika, ubrany w jasny garnitur i krawat (podróżnik w powszechnym wyobrażeniu powinien wyglądać inaczej, sami o tej porze mamy też skłonność do łamania zasad jeśli idzie o ubiór), bez wątpienia był to jednak on, bo widzieliśmy go na slajdach, którymi ilustrował swoją opowieść. Było wśród nich zdjęcie płonącego na pustyni wagonu kolejowego z którego niemal cudem udało mu się chwilę wcześniej wydostać. Takich ekstremalnych sytuacji wbrew pozorom nie przydarzyło mu się jednak zbyt wiele. I to, że zawsze jest jakieś ryzyko nie powinno nas zniechęcać. Zresztą jego życiowym mottem, które warto tu przypomnieć jest to z Marka Twain’a
„Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego czego nie zrobiłeś niż tego co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj. Śnij. Odkrywaj.”
W tym miejscu można jeszcze wtrącić, że swoją opowieść rozpoczął od wyjazdu na Węgry, swoje pierwszej samodzielnej podróży, co wtedy wymagało paszportu i wizy, by zobaczyć tam w Egerze najbliższy naszemu krajowi meczet z minaretem (ten tatarski w Kruszynianach ma takie dość symboliczne). Dziś z gdańskiej Zaspy, gdzie mieszka, będzie to jakiś półgodzinny spacer na drugą stronę torów, na ulicę Abrahama. Świat się wokół nas zagęszcza i coraz bardziej nas otacza. Dla takich portowych miast jak Gdańsk jest to zresztą powrót do normalności. Ale tym bardziej warto podróżować, by się mniej temu światu dziwić, a bardziej go rozumieć.
Była to to fascynująca opowieść, zachęcać też nie było specjalnie do nabycia jego książki, rozeszły się wszystkie co do jednego egzemplarze, które wziął ze sobą. Zaraz też ustawiła się kolejka po dedykację od autora.
Była jeszcze prezentacja nowych opiekunów naszego Klubu Podróżnika, Travel Architecs. W ich ofercie nie ma wycieczek dla grup, turnusów, stałych szlaków. Każdą podróż projektują „na miarę”, wedle naszych życzeń. My mamy życzenia, a oni podsuwają nam pomysł, jak je spełnić. Jeśli inspiracją będzie któraś z podróży Wojciecha Dąbrowskiego, też nam w tym pomogą.
I arcysmaczny poczęstunek przygotowany przez noszącą podwójną nazwę restaurację Florian Ogień czy Woda, a wśród rożnych przysmaków pasztet z kaczki i gęsi w konfiturze z buraczków. Pycha!
Frekwencja wyjątkowo tym razem nie dopisała, choć niemal w komplecie stawiła się klubowa ekipa, w tym prezes Krzysztof Jończyk (my dopiero wybieramy się na urlop). Może, wskutek tego, że lipiec to w Polsce urlopowy miesiąc, a może zadecydowała konkurencja ze strony odbywającego się tego dnia półfinału na Mundialu, ale kto nie był, niech żałuje!
Zajrzyjcie też na jego stronę internetową!
Cele Klubu Podróżnika to:
zarazić pasją do podróżowania
inspirować marzenia o podróżach
pokazać warte odwiedzenia miejsca
dzielić się doświadczeniami z podróży
Pomagamy w spełnianiu dużych i małych marzeń związanych z podróżami :) Szyjemy na miarę podróże dopasowane do Twoich indywidualnych, unikatowych preferencji, oczekiwań i możliwości. Zapewniamy spokój, bezpieczeństwo i wygodę dzięki zespołowi troskliwych i uważnie słuchających profesjonalistów. Możesz rozkoszować się tylko i wyłącznie niezapomnianymi doświadczeniami z podróży, a nam zostawić całą żmudną resztę związaną z jej perfekcyjnym przygotowaniem. Oszczędzamy nie tylko czas, lecz dbamy również o to, aby mądrze zarządzać budżetami w podróży.