Festiwal „Wisła” trwa praktycznie okrągły rok !
patronat medialny klubu i magazynu przedsiębiorcy@eu
Festiwal „Wisła” to festiwal, o którym być może nie wszyscy słyszeli i nie ma powodu się temu bardzo dziwić. Festiwal „Wisła” jest tym, czym dla Polaków festiwal „Sputnik nad Polską”. „Sputnik nad Polską” to święto rosyjskiego kina, okazja do zobaczenia tego, co stanowi o dziś rosyjskiego kina, ale i do dla wielu sentymentalnej podróży w przeszłość. Wielu z tych filmów przy innej okazji zobaczyć nie będziemy mogli, bo nie wszystkie pojawią się w kinach, czy w telewizji. Festiwal „Wisła”, to z kolei święto polskiego kina zagranicą, festiwal organizowany nie dla nas, ale dla tych, którzy chcą je tam poznać. Są to można powiedzieć bliźniacze festiwale, związek pomiędzy nimi jest nawet jeszcze bliższy, bo łączą je też organizatorzy. W tym dyrektor obu festiwali, Małgorzata Szlagowska-Skulska i zasypująca mi skrzynkę mailową Natalia Walka, przypominająca, że powinienem o festiwalu napisać. Tu w Polsce dzięki nim poznajemy rosyjskie kino, a zagranicą poznają polskie kino. Jeszcze w maju festiwal „Wisła” zawita w Moskwie, znamy już filmy, które zostaną tam pokazane, acz nie ma jeszcze w tej chwili szczegółowego programu pokazów. Ale festiwal „Wisła” to nie tylko Rosja, a w Rosji nie tylko Moskwa. Poza Rosją festiwal „Wisła” gościć będzie w trzynastu krajach na trzech kontynentach. Bo także w Ameryce Południowej, w Chile. Większość z nich to kraje dawnego Związku Radzieckiego, poza Rosją Azerbejdżan, Tadżykistan, Uzbekistan, Kazachstan, Kirgistan, Białoruś i Gruzję (wymienione w kolejności takiej, w jakiej umieszczone są w festiwalowym kalendarzu. Teraz festiwal „Wisła” gości w Chorwacji, był już Serbii, odwiedzi jeszcze Islandię, Turcję i na końcu Czechy. Wśród tych, którzy odwiedzą kina podczas festiwalu będą nie tylko cudzoziemcy, ale i mieszkający tam Polacy, dla których będzie to nie tak częsta tam okazja, by zobaczyć najnowsze polskie filmy. Festiwal „Wisła” to nie tylko filmy, spotkania z ich reżyserami i aktorami, ale i szereg innych wydarzeń, które mają przybliżyć nasz kraj, w tym wystawy, a nawet ze spotkanie z polską kuchnią.
Jak jest festiwal, to powinien być też konkurs i Grand Prix. Podczas organizowanego po raz dwunasty festiwalu zostanie zaprezentowanych równo dwanaście konkursowych filmów (przypadek czy liczba jest symboliczna?). To wyróżniające się polskie filmy z ostatnich dwóch lat. O Grand Prix festiwalu walczą „7 uczuć” Marka Koterskiego, „53 wojny” Ewy Bukowskiej, „Wieża. Jasny dzień” Jagody Szelc, „Córka trener”" Łukasza Grzegorzka, „Jak pies z kotem” Janusza Kondratiuka, „Kamerdyner” Filipa Bajona, „Nina” Olgi Chajdas, „Wilkołak” Adriana Panka, „Ułaskawienie” Jana Jakuba Kolskiego, „Atak paniki” Pawła Maślony, „Cicha noc” Piotra Domalewskiego oraz „Fuga” Agnieszki Smoczyńskiej.
W "7 uczuciach " Marek Koterski.powraca po raz dziewiąty do Adasia Miałczyńskiego, którego tym razem posyła na terapię, aby skonfrontował się z koszmarami z dzieciństwa. Siedmiu tytułowym uczuciom odpowiadają kolejno: radość, smutek, złość, wstyd, poczucie winy, samotność i strach, a z każdym z tych uczuć związana jest jakaś opowieść, w którą mały Adaś jest uwikłany.
Pełnometrażowy debiut Ewy Bukowskiej „53 wojny” opowiada historię żony korespondenta wojennego. To obraz o toksycznej miłości dwójki ludzi, którzy nie mogą bez siebie żyć, ale wyniszczają siebie nawzajem. To historia oparta o prawdziwe wydarzenia, które opisała w swojej książce "Miłość z kamienia. Życie z korespondentem wojennym" Grażyna Jagielska.
„Wieża. Jasny dzień” to z kolei bezkompromisowy debiut Jagody Szelc, który został nagrodzony m.in. dwoma Złotymi Lwami na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni i zakwalifikowany do prestiżowej sekcji Forum 68. Berlinale. Film jest wizją pełną niepokoju, symboliki i niedopowiedzeń. Jest obrazem niejednoznacznym w wymowie i przynależności gatunkowej. Krytycy mówią o nim jako o jednym z najciekawszych polskich filmów w ostatnim czasie. Nie jest on łatwy w odbiorze. Oglądając go, czuje się surowość i gęstą atmosferę, która jest budowana przez przeplatające się dynamiczne i statyczne ujęcia, specyficzną muzykę oraz oszczędne dialogi.
Debiutem jest też film "Nina" Olgi Chajdas nagrodzona m.in. prestiżową VPRO Big Screen Award w Rotterdamie historia o nieoczekiwanej, trudnej miłości i skomplikowanych wyborach, gdzie świat nie jest podzielony na dobry i zły, hetero- i homoseksualny. To opowieść o impulsywnej miłości, która nie dba o tradycyjne podziały.
A także „Atak Paniki", debiut Pawła Maślony, który pokazuje, że polska komedia może być zarazem śmieszna i inteligentna. Reżyser połączył swoje refleksje o współczesnych lękach z formułą filmowej mozaiki i klasyczną komedią sytuacyjną. Jest to wielowątkowa opowieść, w której zwykli ludzie wpadają w wir nieoczekiwanych zdarzeń, a które radykalnie odmieniają ich życie, to historia ukazująca pozorność relacji międzyludzkich we współczesnym świecie, pokazana z dużą dawką humoru.
„Cicha noc” w reżyserii Piotra Domalewskiego to zaś jeden z najważniejszych i najbardziej dojrzałych polskich debiutów ostatnich lat. Reżyser opowiada o emigracji, pokazując ją jako polskie fatum. Film został nagrodzony Złotymi Lwami podczas 42. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Nagrodę dla najlepszego aktora otrzymał również Dawid Ogrodnik, odtwórca głównej roli. „Cicha noc" to obraz życia mieszkańców regionu, w którym niezmiennie nie ma perspektyw, gdzie ludzie żyją w niedostatku i gdzie emigracja za chlebem jest powtarzającym się, pokoleniowym doświadczeniem.
W konkursie wystartuje również "Córka trenera" Łukasza Grzegorzka, którego debiutancki film „Kamper” pokazano podczas 10 edycji festiwalu. W swoim najnowszym filmie Łukasz Grzegorzek łączy elementy kina drogi z opowieścią inicjacyjną o wchodzeniu w dorosłość i szukaniu własnej tożsamości. Utrzymana w duchu sundance'owego kina niezależnego historia ojca-trenera i córki-zawodniczki ukazuje drogę mierzoną w setkach kilometrów od jednego prowincjonalnego turnieju do drugiego. Nie będzie to jednak droga na sportowy szczyt, ale droga do dojrzałości i niezależności.
Natomiast inspiracją do najnowszego obrazu Janusza Kondratiuka zatytułowanego „Jak pies z kotem” była jego osobista historia. Film opowiada o jego słodko-gorzkich relacjach rodzinnych. Reżyser stworzył bardzo osobisty obraz, w którym pokazał kawałek własnego życia i złożone relacje, które łączyły go z bratem, Andrzejem Kondratiukiem, także reżyserem. Opowiadając o chorobie i śmierci swojego brata, Kondratiuk stworzył film o różnych obliczach miłości. Dzięki znakomitym kreacjom aktorskim Roberta Więckiewicza i Olgierda Łukaszewicza film zdobył serca publiczności na wielu festiwalach.
„Kamerdyner” w reżyserii Filipa Bajona to zrealizowany z epickim rozmachem dramat historyczny. Film opowiada dzieje pruskiego rodu zamieszkującego okolice Pucka oraz historię miłości pomiędzy kaszubskim chłopcem a niemiecką arystokratką. Reżyser przygląda się powikłanym losom trzech nacji zamieszkujących dawne polsko-niemieckie pogranicze na północnych Kaszubach, na których linia granicy wytyczonej po I wojnie światowej podzieliła nie tylko ziemię, ale i ludzi. Akcja filmu przebiega przez cztery dekady, ukazując skomplikowane postawy i wybory, których musieli dokonywać mieszkańcy.
Z goła odmienną, ale bardzo ciekawą propozycją może okazać się „Wilkołak” w reżyserii Adriana Panka, który nie daje się łatwo zakwalifikować zgodnie z standardowymi definicjami. To film z pogranicza horroru, thrillera i eseju filozoficznego. Reżyser umieścił akcję w drugiej połowie 1945 roku. Bohaterami są osierocone dzieci z wyzwolonego obozu Gross-Rosen, które chwilowe wytchnienie znalazły w opuszczonym pałacu wśród lasów. Ich koszmar powraca w postaci wygłodniałych wilczurów wypuszczonych przez esesmanów. Nic nie jest takie, jak się wydaje. Reżyser nie daje tezy, nie buduje linearnej narracji, nie zależy mu na wyjaśnieniu wszelkich zagadek. Bardzo duży wpływ na kształt i odbiór filmu ma praca operatora Dominika Danilczyka.
Akcja filmu „Ułaskawienie” Jana Jakuba Kolskiego rozgrywa się tuż po wojnie. To jeszcze jeden film, w którym reżyser sięgnął po historię z dziejów swojej rodziny (rzecz zresztą dla Jana Jakuba Kolskiego typowa). Matka i ojciec przez pół Polski wiozą trumnę z synem zabitym przez UB, którego chcą pochować w spokojnym miejscu. Podróż rodziców przez pogrążoną w powojennym koszmarze Polskę staje się metaforyczną wyprawą w głąb ludzkiej duszy i próbą stworzenia na nowo definicji człowieczeństwa w świecie, w którym sąsiedzi zwracają się przeciwko sobie, a nieoczekiwanym sojusznikiem może stać się dotychczasowy wróg.
Film "Fuga" Agnieszki Smoczyńskiej miał swoją premierę w prestiżowej sekcji Tygodnia Krytyki podczas Festiwalu Filmowego w Cannes w 2018 roku. Jej wcześniejszy obraz "Córki dancingu" zdobyły wielkie uznanie w oczach krytyków na całym świecie. Bohaterka ostatniego filmu cierpi na fugę dysocjacyjną, zaburzenie pamięci wywołane przez traumatyczne zdarzenie z przeszłości. Jest to film pełen niepokoju, z wyrazistą kobiecą bohaterką i strachem przed światem, w którym narzuca się ludziom styl życia.
Prócz filmów fabularnych w programie festiwalu znajdzie się też pięć filmów dokumentalnych.
Od 9 do 14 maja festiwal „Wisła” gości w chorwackim Osijeku (w Chorwacji organizowany jest dopiero po raz drugi) A już 23 maja festiwal „Wisła” przenosi się do Moskwy! Moskwa jest zawsze na festiwalowej trasie więc festiwal „Wisła” odbędzie się tam po raz dwunasty. Jeśli macie tam znajomych, koniecznie dajcie im znać!
Szczegółowy program projekcji w Osijeku znajdzie już na stronie festiwalu, wkrótce pojawi się tam też program festiwalu w Moskwie. znajdziecie na stronie festiwalu (ten w Moskwie ciągle jeszcze jest dopinany). Oprócz wersji polskiej strona ma jeszcze wersje w języku kraju, w którym gości. Co może jednak ważniejsze, filmy pokazywane będą z napisami w tych językach.
Rafał Korzeniewski
Festiwal „Wisła”, tak, jak festiwal „Sputnik nad Polską” jest objęty patronatem medialnym klubu oraz magazynu przedsiębiorcy@eu.